Jest kojarzona głównie z muzycznym nurtem zwanym folkotronica powstałym z fuzji folku i elektroniki, ma nie tylko talent, ale i tupet. Dostrzegłszy na jednym z przyjęć Williama Orbita, guru muzyki elektronicznej, o którego współpracę zabiegała Madonna i U2, podeszła do niego i poprosiła o papierosa. Wyciągnęła los na loterii. Na papierosie się nie skończyło.
Wybitny producent zaprosił wokalistkę do współpracy. Pewnie zaraził się jej entuzjazmem i energią. Wkrótce zostali parą. Jak komentowała później Orthon – nie jest pewna, czy sama wybrałaby w życiu dobrą drogę. Emanowała bowiem z niej wielka siła, ale był w niej też mrok wywołany odejściem ojca z domu, jego szybką śmiercią, a także pamięć o nowotworze, który wcześnie zabił jej matkę – gdy Beth miała 19 lat.
Muzyka nie była jej oczywistym przeznaczeniem. Rodzinny dramat pchnął ją do Azji, gdzie w buddyzmie szukała remedium na traumy. A gdy wróciła do Wielkiej Brytanii, pracowała jako kelnerka w sieci amerykańskich restauracji, a nawet założyła własną firmę kateringową.
Jej pierwsza płyta stworzona przez Orbita ukazała się wyłącznie w Japonii. Beth większą uwagę zwróciła na siebie, śpiewając w dwóch kompozycjach The Chemical Brothers na płycie „Exit Planet Dust". Wielkie wejście na listy przebojów pod własnym szyldem nastąpiło dzięki albumowi „Trailer Park".
Wpisała się wtedy w falę trip-hopu połączonego z akustycznymi gitarami, co nie było w modzie. Na kolejnych płytach pochłonęły ją eksperymenty z muzyką tworzoną z udziałem komputerów. Do czasu, gdy „Sugaring Season" z 2012 roku powróciła zdecydowanie do bluesowo-folkowo brzmiącej gitary akustycznej.