Od czasu wydanej w 2006 debiutanckiej płyty „Inny smak" to już czwarty studyjny album jednego z naszych najlepszych zespołów, który balansuje na krawędzi ambitnego electropopu i gitarowych brzmień.
Poprzedni album „Lilly" z 2014 roku zapamiętaliśmy m. in. dzięki nowej wersji kompozycji „Wielki mały człowiek" grupy 2+1. Wokalistka Joanna Chacińska opowiadała o nowej generacji kobiet wrażliwych, oczekujących więcej, niż przynosi życie. A także o samotności pośród ludzi i wyobcowaniu w tłumie i wśród najbliższych. Zwracała uwagę przebojowa, lecz w nienachalny sposób, muzyka komponowana głównie z gitarzystą Bisquit Tomaszem Krawczykiem, który wraz z Chacińską nadaje ton zespołowi od początku.
Największym zaskoczeniem na nowej płycie jest to, że teksty opowiadające o nieporozumieniach między ludźmi wykraczają poza krąg relacji intymnych. Płyta mówi też o podziałach w społeczeństwie. Daleko jej do publicystycznej doraźności, ale fakt, że egzystencjalna niegdyś twórczość Chacińskiej przeszła zdecydowaną metamorfozę w stronę pisania zaangażowanego, jest dość znaczący dla tego, co dzieje się w kraju.
Najlepiej odzwierciedla to kompozycja tytułowa i teledysk. Oto młoda dziewczyna śpiewa o człowieku, który żył życiem przywódcy. I nadziei na przełom: „Ktoś wreszcie krzyknie z tłumu/Nagi król". Muzyka jest zarazem lekka, przewrotna, zabawna i wyrafinowana. Przypomina klimatem najlepsze kompozycje Pustek.
„Australijski bumerang" to autorefleksja nad hejtem skierowanym przeciw niezbyt rozgarniętym gwiazdom telewizji. Piosenka tyle ironiczna co refleksyjna, ma mocną pointę w wersie „Nie plotkuj dziewczyno/Od plotki można zginąć". Resztę tłumaczy tytuł.