„Oczy tej małej”, „Małgośka”, „Grajmy Panu”, „Gaj”, „Niech żyje bal” – ta wyliczanka tytułów mogłaby się ciągnąć bardzo długo. W tym roku mija 20 lat od śmierci Agnieszki Osieckiej.
– Uważam pisanie piosenek za wspaniałą mądrą zabawę – mówiła poetka w telewizyjnym programie w 1985 roku. – Ale tak przede wszystkim jest to rzemiosło.
– Nie ubolewała, gdy nieraz namawiałem ją do zmian w tekście – pamięta kompozytor Jerzy Satanowski, wieloletny współpracownik Agnieszki Osieckiej.
– Myślę o sobie trochę jako o odkrywczyni – mówi Agata Passent, córka, świadoma ogromnego dziedzictwa swojej matki. – Cały czas coś odkrywam, a to nowy tekst, a to nowy wiersz.
– Byłyśmy tak blisko i widziałyśmy się tak często, że nie miałam świadomości, że to taka wielka postać – wspomina Maryla Rodowicz. – Wypłakiwałam jej swoje żale rozstania, ona opowiadała o swoich.
Wokalistka pamięta, że Osiecka była zazdrosna o pojawiające się na świecie jej dzieci uważając, że przeszkadzają w ich intensywnej przyjaźni. – Agnieszkę nudził dom, pieluchy, zupki – wspomina Maryla Rodowicz. Do tego, jak pamięta: – Osiecka była niewierna, potrafiła dać różnym wykonawcom i kompozytorom ten sam tekst.