Popularność zespołu Stone Roses wybuchła więc u nas trochę późno, właściwie po tym, gdy grupa stała się sensacją brytyjskiej sceny rockowej. Debiutancka płyta „The Stone Roses” z 1989 roku nadal jest uważana za jeden z najważniejszych albumów w historii muzyki alternatywnej. Razem z takimi tuzami indie rocka, jak Pixies czy The Jesus and Mary Chain muzycy Stone Roses wyznaczali podwaliny pod nowoczesne brzmienia, zarówno te wyspecyfikowane (jak lo-fi czy shoegaze), jak i całą scenę określaną mianem brit popu. Ich wczesne nagrania niosły jeszcze piętno grania mocno osadzonego w nowej fali, ale podbili świat pogodnymi i bardzo psychodelicznymi piosenkami.
Stone Roses rozpadło się bardzo szybko, bo w 1996 roku, ostatnia zaś płyta „The Second Doming” ukazała się w 1994 r. Nie zapominajmy, że lider tej formacji, wokalista Ian Brown razem z resztą muzyków był ogromną inspiracją dla sceny britpopowej. Ten wpływ słychać w brzmieniu Pulp, Oasis, Suede, Stereophonics, The Verve. Liam Gallagher mówił, że po koncercie Stone Roses zapragnął zostać wokalistą.
Brown pozostał nieprzejednany i nigdy nie dał się namówić na wskrzeszenie legendy i zafundowanie jej życia po życiu. Z okazji jubileuszu 20-lecia ukazała się jedynie specjalna edycja debiutanckiej płyty manchesterskiej formacji.
Od czasu zawieszenia działalności nagrał solowo sześć albumów. Zaczął od „Unfinished Monkey Business”, wysoko oceniono „F.E.A.R.” z bardzo udanymi singlami, a także współpracę Browna z Sinead O’Connor („Illegal Attacks”) i UNKLE („Be There”). Pokazał, jak zgrabnie eksploruje współczesne gatunki rockowej muzyki tanecznej, w której jest miejsce na elektronikę i hip-hop, syntezatory, pulsujące podkłady, smyczki, dęciaki i wszystko, co kontrastuje z jego pełnym nostalgii głosem.
Występ Browna jest częścią trasy promującej wydany we wrześniu 2009 roku album „My Way”. Koncert brytyjskiego wokalisty poprzedzi warszawska grupa Rachael.