Polski szczyt jazzowy

Grających ramię w ramię czołowych polskich saksofonistów: Zbigniewa Namysłowskiego, Janusza Muniaka, Henryka Miśkiewicza, Leszka Żądło, Piotra Barona i Jerzego Główczewskiego można było oklaskiwać w finale 46. festiwalu Jazz nad Odrą.

Aktualizacja: 08.03.2010 19:20 Publikacja: 07.03.2010 21:59

Zbigniew Namysłowski, Jan Kudyk i Janusz Muniak

Zbigniew Namysłowski, Jan Kudyk i Janusz Muniak

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

W sobotni wieczór w Sali Teatralnej Impartu we Wrocławiu odbyła się Gala Polskiego Jazzu z udziałem kilkunastu gwiazd. Ciekawie pomyślany scenariusz i oryginalne prowadzenie Krystiana Brodackiego trzymało publiczność w napięciu przez blisko pięć godzin. Solistom towarzyszył utworzony specjalnie z tej okazji Big Festival Band pod kierunkiem wrocławskiego muzyka i pedagoga Zbigniewa Czwojdy.

Każdy z solistów był zapowiadany ze swadą przez konferansjera. Gromkie brawa dostali nie tylko wymienieni saksofoniści, ale także trębacz Jan Kudyk, puzonista Marek Michalak i trębacz Robert Majewski. Brodacki przypomniał historię Jazz Band Ball Orchestra, która przez lata występowała na festiwalu w Sacramento, USA, jako jedyny zespół z Europy. Kiedy zapowiadał Janusza Muniaka, opowiedział zasłyszaną od niego historię, jak będąc kiedyś w Belgii postanowił poćwiczyć trochę rano. A że mieszkał w domku na skraju miasta, wyszedł na taras.

Po chwili zauważył, że czarne punkciki, które widział na horyzoncie, zaczynają się powiększać. Szybko okazało się, że dom jest w pobliżu pastwiska, a ku niemu podąża stado krów, tak ze trzysta sztuk. Muniak zdziwił się tą niespodziewaną publicznością, ale nie przestał grać. Co więcej, widać było, że krowy słuchają jego muzyki. Kiedy przestał, zaniepokojony ewentualnymi konsekwencjami ze strony właściciela, krowy powoli oddaliły się.

Każdy z solistów miał swój temat do zagrania, ale najciekawsze były tercety utworzony specjalnie na tę okazję. Na pamiątkę swojego pierwszego konkursu na festiwalu Jazz nad Odrą, kiedy został nagrodzony za grę na klarnecie, Henryk Miśkiewicz sięgnął właśnie po ten instrument i zagrał razem z Janem Kudykiem i Markiem Michalakiem. Niecodzienne trio improwizatorów utworzyli: Zbigniew Namysłowski, Henryk Miśkiewicz i Jerzy Główczewski. Inny znakomity tercet: Janusz Muniak, Leszek Żądło i Piotr Baron.

Finał koncertu należał do Urszuli Dudziak, która również bawiła publiczność zabawnymi historiami. Zaśpiewała „Tango” Larry’ego Coryella, „Krakusa” - swojego „byłego”, jak powiedziała, Michała Urbaniaka i przebojową „Papayę”. Kierowanie big bandem przejął Jerzy Szymaniuk.

Na koniec wyszli wszyscy artyści by wykonać „C-Jam Blues”. Żądło, Muniak i Namysłowski włożyli dopiero co otrzymane tulipany w rury swych saksofonów i tak odegrali „kolorowy” finał. Na bis wyszli jeszcze raz, już bez Namysłowskiego i Dudziak.

Było wiele wzruszających momentów, gratulacji i uścisków. Tak powinna wyglądać każda gala polskiego jazzu. Żal, że takie odbywają się tak rzadko.

Przed gwiazdami wystąpili laureaci tradycyjnego konkursu Jazzu nad Odrą. Wyjątkowo nie przyznano w tym roku Grand Prix. Nagrodzeni i wyróżnieni utworzyli sekstet, w którym na uwagę zasługiwali przede wszystkim: saksofonista i pianista.

[link=http://blog.rp.pl/marekdusza/2010/03/07/polski-szczyt-jazzowy/]Komentuj na blogu Marka Duszy[/link]

W sobotni wieczór w Sali Teatralnej Impartu we Wrocławiu odbyła się Gala Polskiego Jazzu z udziałem kilkunastu gwiazd. Ciekawie pomyślany scenariusz i oryginalne prowadzenie Krystiana Brodackiego trzymało publiczność w napięciu przez blisko pięć godzin. Solistom towarzyszył utworzony specjalnie z tej okazji Big Festival Band pod kierunkiem wrocławskiego muzyka i pedagoga Zbigniewa Czwojdy.

Każdy z solistów był zapowiadany ze swadą przez konferansjera. Gromkie brawa dostali nie tylko wymienieni saksofoniści, ale także trębacz Jan Kudyk, puzonista Marek Michalak i trębacz Robert Majewski. Brodacki przypomniał historię Jazz Band Ball Orchestra, która przez lata występowała na festiwalu w Sacramento, USA, jako jedyny zespół z Europy. Kiedy zapowiadał Janusza Muniaka, opowiedział zasłyszaną od niego historię, jak będąc kiedyś w Belgii postanowił poćwiczyć trochę rano. A że mieszkał w domku na skraju miasta, wyszedł na taras.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"