Za Baabą nie jest łatwo nadążyć, około-jazzowa formacja stworzyła już wiele muzycznych konfiguracji. Jedną z nich była Baaba Kulka. Wzięli wtedy na warsztat utwory brytyjskiej legendy muzyki metalowej Iron Maiden. Zmieniając pierwotny klimat kompozycji, przenieśli je w konteksty loungowych i reggae'owych brzmień. Powstał z tego bardzo udany krążek, mogący konkurować z twórczością gwiazd alternatywy zachodniej, takich jak MGMT, czy coverowych mistrzów jak Nouvelle Vague. Baaba lubi zapraszać gości, przy nagrywaniu płyty Disco Externo było ich siedmiu.
Zespół złożony z Macio Morettiego (perkusja), Tomasza Dudka (saksofon, sampler i flet), Piotra Zabrodzkiego (bas) i założyciela, Bartosza Webera (gitara, sampler) wrócił do współpracy z Gabrielą Kulką i zaprosił wokalistę Michała Skroka (Bunio z Dick4Dick), by zająć się muzyką swoich rodziców. Dlaczego? Tak wyszło. – Nie zakładaliśmy, że będziemy grać retro, spodobały nam się akurat te piosenki. Zaczęło się od utworu „Metalowcy", pochodzącego z albumu nagrań kapel zakładowych początku lat 70. „Rytmy metalowców" - numeru przygotowanego specjalnie na trasę z piosenkami Iron Maiden. Reszta EPki zaaranżowana została przy okazji występu w 2010 r. na festiwalu Niewinni Czarodzieje, gdzie graliśmy muzykę z tamtej epoki, wybraną specjalnie na tamten wieczór, między innymi „Piastelsów" zespołu Dzikusy – opowiada „Rz" Gaba Kulka. Oprócz tego utworu na EPce zatytułowanej „Baaba, Gabriela i Michał - Piastelsi EP" znalazły się też „Znajdziesz mnie znowu" Zbigniewa Wodeckiego i grupy Partita, z tekstem Wojciecha Manna i muzyką Piotra Figla oraz dwe piosenka z wyżej wymienionej „przemysłowej" składanki: „Spotkam ciebie" Stowarsów i właśnie „Metalowcy" zespołu Porum. Ostatnia mimo nazwy nie ma nic wspólnego z „długimi włosami". Jest za to przykładem synkretyzmu amerykańskiej i sowieckiej kultury, który można by określić jako swoisty surf music w fabryce Lenina.
Na koncercie w warszawskim Powiększeniu czuć było, że cała siódemka bawi się muzyką. Ten nastrój udzielił się wypełniającej po brzegi salę publiczności. Dopasowane do muzyki kostiumy i świadome operowanie kiczem, wprowadziło słuchaczy w klimat niczym z serialu „07 zgłoś się", można się było poczuć jak na dancingu z Borewiczem. Chciało się tańczyć. Z drugiej strony płynąca ze sceny muzyka nadawała się równie dobrze do słuchania.
Bartosz Weber często powraca do filmowych klimatów. W zeszłym roku jego Baaba wydała album z muzyką Krzysztofa Komedy („The Wrong Vampire"), zagrała z nim trasę po Polsce, odwiedziła USA, Niemcy i Ukrainę. - Interesują mnie też kompozycje Jerzego Matuszkiewicza do przygód kapitana Sowy, muzyka z seriali. W tamtych czasach płyty zdobywało się z trudem od marynarzy i dyplomatów, nasi kompozytorzy wzorowali się na dobrej muzyce zachodniej. Ich utwory są czasem bardzo do tych zachodnich podobne, ale nie traktuję ich jak plagiaty - mówi. Pytany o własne sceniczne kombinacje – z jednej strony tworzy z Baabą różne konfiguracje, z drugiej sam gra z innymi, np. z Mitch & Mitch – odpowiada: - Podchodzimy do grania na luzie, nie chcemy robić korporacji.