Jeśli dodać koncerty Roscoe Mitchella (Jazzowa Jesień), Jamesa Cartera (Akwarium Jazzarium) i Lee Konitza (Jazz na Starówce), rok 2007 można nazwać rokiem saksofonistów. Ucieszył mnie „najazd” wokalistek, wreszcie dotarł do nas zjawiskowy duet Tuck & Patti (Jazz Raz po Raz). Niemal ramię w ramię rywalizowały o wokalną palmę pierwszeństwa grupy Take 6 i The Manhattan Transfer (Jazz Jamboree).
Coraz więcej światowych gwiazd występuje poza stolicą, choćby Stanley Clarke czy trio The Bad Plus. Warto pojechać do Poznania na festiwale: „Made in Chicago” i „Tzadik Poznań Festiwal”. Renomowane zespoły, jak np. szwedzkie trio e. s. t., odbyły długie trasy koncertowe.
Znaczących premier płytowych było natomiast niewiele. Duże wytwórnie traktują jazz marginalnie. Wyjątek stanowi Blue Note Records, która wydała album trębacza Terence’a Blancharda z przejmującą suitą „A Tale of God’s Will (A Requiem for Katrina)”.
Za zagraniczny album roku uważam „River: The Joni Letters” Herbiego Hancocka (Verve Records) z interpretacjami piosenek Joni Mitchell. Hancockowi towarzyszy genialny Wayne Shorter, a śpiewają m.in. Tina Turner i Norah Jones, recytuje Leonard Cohen.
Małe wytwórnie wydają dużo, ale rzadko trafiają się pozycje, które ozdobią półkę wymagającego melomana. Na swojej postawiłem kilka płyt z ECM Records, m.in. „Re: Pasolini” włoskiego pianisty Stefano Battaglii i „Playground” Manu Katché nagraną z udziałem pianisty Marcina Wasilewskiego i basisty Sławomira Kurkiewicza.