Jest wiele powodów, by chodzić na koncerty klasycznych zespołów rockowych. Starsi pójdą z sentymentu i dla sprawdzenia, czy muzycy potrafią jeszcze wykrzesać z siebie tyle co przed laty. Młodzież posłucha, przy czym „odlatywali” ich rodzice i skąd inspiracje czerpią ich dzisiejsi idole.
Szkocki zespół Nazareth zaczynał w 1968 roku. Jego dwa pierwsze studyjne albumy – „Nazareth” (1971) i „Exercises” (1972) – nie cieszyły się specjalnym powodzeniem. Przełomem okazała się trzecia płyta „Razamanaz” (1973), która znalazła się na listach najlepiej sprzedających się albumów.
Kolejne krążki Nazareth produkował Roger Glover z Deep Purple, co wiele przyniosło ich muzyce. Największym sukcesem komercyjnym była płyta „Hair of the Dog” (1975), w samych Stanach Zjednoczonych sprzedała się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. W drugiej połowie lat 70. Nazareth stał się prawdziwą gwiazdą melodyjnego hard rocka, a takie kawałki, jak „Broken Down Angel”, „Bad Bad Boy” czy „Dream On” weszły do kanonu stylu.
W latach 80. XX wieku muzykom wiodło im się już gorzej, ale wciąż byli aktywni koncertowo i wydawali nowe albumy. Ostatni krążek „The Newz” ukazał się rok temu. I cały czas na czele grupy stoją jej dwaj założyciele: wokalista Dan McCafferty i basista Pete Agnew.