[b]Spotykał pan cenzorów po latach?[/b]
Bili się w piersi, tłumaczyli. Powiedziałem im, że nie robię za Pana Boga. Jak chcecie sobie czyścić sumienia – wasza sprawa. Ja wam wybaczam. Dzięki nim nauczyłem się eufemizować, co w kabarecie zawsze jest lepsze od mówienia wprost.
[b]Urodził się pan w marcu 1945 roku koło Wołowyska. Dziś to Białoruś.[/b]
Urodziłem się w Rexście, ponoć w drodze do Wilna rezydował tu król. Ojciec był w Armii Krajowej. W 1945 roku jego zgrupowanie stoczyło bitwę z Armią Czerwoną. Sowieci oddział rozbroili, a ojciec dostał wyrok – 10 lat Workuty. Bez zawiadomienia rodziny. Tymczasem żołnierze, którzy przeżyli bitwę, powiedzieli nam, że ojciec nie żyje. Znałem go tylko z fotografii. Mama co wieczór mówiła, żebym zmówił pacierz za tatę. Kiedy wrócił, miałem dwanaście lat. Przeżyliśmy lekki szok. Po wojnie mama wyszła za mąż. Miałem już siostrę. Ojczym zrozumiał sytuację i odszedł. Zacząłem drugie życie.
[b]Odwiedził pan swoje rodzinne strony?[/b]
Byłem tam trzy lata temu. Akurat w tym samym czasie prezydent Białorusi przebywał w Moskwie. Ostał się tylko fundament domu. Stanąłem w miejscu, gdzie była moja kołyska. Spotkałem sąsiadkę, 98-letnią panią. Powiedziałem, kim jestem. Wzruszyła się. „Zenoczek, Zenoczek. Pamiętam, tu twoja mama pasała krowę, żeby było mleko dla ciebie. Tu ojciec bił się z Niemcami, a tam do wsi biegał ostrzec przed łapanką, żeby Żydzi uciekali”. Spojrzałem w niebo. Chwila zadumy. Dotknąłem miejsca urodzenia, ale pępowinę przeciąłem już dawno. Idę, a pod nogami już powoli czuję ruch planety.
[ramka]Zenon Laskowik
Jeden z najważniejszych polskich artystów kabaretowych powraca na szklany ekran programem „Laskowik i Malicki. Niedziela wieczór”. Nadal podchodzi do świata z dystansem, ale o pewnych sprawach woli mówić poważniej niż w czasach legendarnego kabaretu Tey.
W trakcie studiów na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, stworzył kabaret Klops. Był także kierownikiem radiowęzła studenckiego. W 1970 roku razem z Krzysztofem Jaślarem założył Tey. Występował w duecie, najpierw z Januszem Rewińskim, a następnie Bohdanem Smoleniem. Na festiwalu w Opolu w 1980 roku przedstawił minispektakl „S tyłu sklepu”, który zrobił furorę i do dziś pozostaje jednym z najpopularniejszych polskich skeczów. Na początku lat 90. wycofał się z życia estradowego i został listonoszem w Poznaniu. W 2003 roku powrócił na estradę programem „Niespodziewane powroty, czyli twórzmy klimacik”. Drugi nosił tytuł „O’Pyra za 3 grosze plus VAT”. Użyczył również swojego głosu w filmu animowanym „Mój brat niedźwiedź”. Wcześniej wystąpił w filmach „Słodkie oczy” (1979) i „Filip z konopi” (1981). Ma 64 lata.[/ramka]
[i]Laskowik & Malicki niedziela wieczór | 20.05 | tvp 2 | niedziela[/i]