Powrót Pink Floyd

Alternatywna grupa The Flaming Lips nagrała nową wersję „The Dark Side of the Moon” Pink Floyd. A już niedługo były lider Floydów, Roger Waters będzie prezentował koncertową wersję „The Wall”.

Publikacja: 10.05.2010 11:31

Powrót Pink Floyd

Foto: Materiały Promocyjne

[srodtytul]Ukłon w stronę Syda Barretta [/srodtytul]

Pełny tytuł nowej wersji jednej z najsłynniejszych w historii rocka płyt brzmi: „The Flaming Lips and Stardeath and White Dwarfs with Henry Rollins and Peaches Doing The Dark Side of the Moon”.

Przypomina muzyczne happeningi, z jakich słynął Frank Zappa. Często parodiował innych artystów. Jednak nagrania stworzone przez amerykańską formację są jak najbardziej serio. Anegdotyczna była tylko geneza sesji. iTunes, największy na świecie dystrybutor muzyki w Internecie, nie dawał muzykom spokoju i dopraszał się o nowe propozycje. Chcieli powiedzieć coś na odczepnego i podczas rozmowy rzucili, że mogą nagrać nową wersję „The Dark Side of The Moon” (1973). Świetny pomysł!, usłyszeli w odpowiedzi. Trzeba było się wziąć do roboty.

Kiedy dowiedziałem się, że The Flaming Lips chcą wydać nową wersję arcydzieła Floydów żachnąłem się i pomyślałem, że zespół Watersa i Gilmoura krytykowany niegdyś przez środowiska alternatywne i punkowe za bombastyczne i monumentalne brzmienie — może czuć dziś satysfakcję. Muzyczni spadkobiercy tych, którzy odsądzali ich od wiary i czci stworzyli album-hołd. Choć da się go również odebrać jako próbę odwrócenia losów Pink Floyd i pokazania, że można było zarejestrować genialne kompozycje w surowszym, psychodelicznym stylu Syda Barretta. Grupa rozstała się z nim w 1968 r.

Osobiście uważam, że „The Flaming Lips and Stardeath and White Dwarfs with Henry Rollins and Peaches Doing The Dark Side of the Moon” jest od oryginału słabsze. Waters i spółka stworzyli mocne, rockowe kompozycje oparte na sterylnie wyprodukowanym dźwięku i efektach stereo do dziś zapierających dech w piersiach. Amerykanie postanowili pójść drogą eksperymentu. Taka jest ich estetyka. Trzeba podkreślić, że z geniuszu muzyki Brytyjczyków nic nie ujęli. Do nagrań zaprosili Henry Rollinsa i Peaches. Ta ostatnia zaśpiewała m. in. słynną wokalizę Clare Torry's w „The Great Gig in the Sky”.

Mniejsza zresztą o konwencje: cieszy mnie, że pokolenia młodych słuchaczy dowiedzą się o genialnej płycie. A nie musiało tak być — została przecież nagrana w minionym tysiącleciu, przez muzyczne dinozaury.

[srodtytul]Pokora Rogera [/srodtytul]

Tymczasem jesienią, były lider Pink Floyd Roger Waters, zaprezentuje w Ameryce koncertową wersję „The Wall”. Kiedy działo się to pierwszy raz, trzydzieści lat temu, zespół nie udźwignął przedsięwzięcia finansowo. Show oparty na efekcie muru budowanego pomiędzy muzykami i widownią — był niezwykle drogi. Pokazano go tylko w kilku miastach. W zespole działo się źle. Muzycy byli skłóceni i wkrótce się rozstali. Pamiątką po albumie jest film Alana Parkera z Bobem Geldofem.

Kiedy Waters postanowił wystawić „The Wall” w Berlinie, by upamiętnić w lipcu 1990 r. upadek tamtejszego muru, manifestacyjnie pominął kolegów z grupy. Zaprosił Scorpions, Ute Lemper, Cyndi Lauper, Sinéad O'Connor, Joni Mitchell, Bryana Adamsa, Vana Morrisona. Widowisko miało światowych oddźwięk, ale u fanów Pink Floyd wywołało niesmak. Waters dał dowód gwiazdorstwa i egoizmu.

Dziś jest już innym człowiekiem. Zrozumiał swoje błędy i nie raz wyciągał rękę do Davida Gilmoura, aby się pojednać. Ten jednak nie chce odnawiać Pink Floyd. Waters wystąpi sam, być może będzie mu towarzyszył Nick Mason. A może dojdzie do przełomu? Zobaczymy.

— Kiedy skomponowałem „The Wall” byłem zestresowanym młodym człowiekiem — wspomina Roger Waters. No, może nie młodym, bo miałem 36 lat, ale lęki dawały mi się we znaki. Zajęło wiele lat zanim je przezwyciężyłem. Chcę koncert dedykować tym młodym, którzy borykają się z podobnymi problemami. Wierzę, że mamy szansę aspirować do lepszego życia, nie opartego na zasadach wilczego stada.

Tournee rozpocznie się 15 września w Ontario. W Ameryce Północnej Waters wystąpi 35. razy. Od marca 2011 roku spodziewany jest w Europie. Ma dać na naszym kontynencie 57. koncertów.

Oby kilka z nich odbyło się na stadionach zbudowanych z myślą o Euro 2012.

[srodtytul]Ukłon w stronę Syda Barretta [/srodtytul]

Pełny tytuł nowej wersji jednej z najsłynniejszych w historii rocka płyt brzmi: „The Flaming Lips and Stardeath and White Dwarfs with Henry Rollins and Peaches Doing The Dark Side of the Moon”.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla