Jubileuszowy, XX Kontakt w Toruniu rozpoczął się mocnym akcentem. Wybitny reżyser litewski Rimas Tuminas zrealizował "Wujaszka Wanię" w słynnym Teatrze im. Wachtangowa w Moskwie. W ojczyźnie Czechowa spektakl okrzyknięto wydarzeniem, ale wielu Rosjan mocno on zaskoczył.
Dobrze znany nie tylko na toruńskim Kontakcie Rimas Tuminas do Czechowa podchodził wielokrotnie. Kiedy ogląda się to przedstawienie, trudno oprzeć się wrażeniu, że "Wujaszka Wanię" odczytał przez Becketta. Jego bohaterowie pozbawieni są złudzeń co do możliwości zmiany swojego życia. Co więcej, nie wierzą w sens takiej zmiany.
"Spektakl wydaje się szorstki, a mrok czai się we wszystkich kątach" – napisał "The Moscow Times", i wiele w tym racji. Tuminas za wszelką cenę starał się pozbawić bohaterów Czechowa ckliwości. Profesor Sieriebriakow (Władimir Simonow) jako naukowiec jest człowiekiem nawiedzonym, oddanym w pełni swoim ideom, ale też świetnie pasowałby do dzisiejszego świata celebrytów. Wiedziałby, na jakich przyjęciach warto się pokazywać, by trafiać na okładki popularnych pism.
Zkolei Michał Astrow (Władimir Wdowiczenkow) to człowiek targany namiętnościami. Wie, że działa na kobiety, umie to wykorzystać, ale też ma w sobie coś z Judyma – praca lekarza jest dla niego pasją. Anna Dubrowska w roli Heleny łączy kobiecą przewrotność i urodę. Bawi się mężczyznami, ale w głębi duszy tęskni za prawdziwą miłością.
Aktorstwo jest wielkim atutem spektaklu. Tytułowy Wujaszek Wania w interpretacji Siergieja Makowieckiego to majstersztyk. Makowiecki gra człowieka wycofanego, nieśmiałego, czasem wręcz nieporadnego. Człowieka o pięknej duszy, z pokorą przyjmującego to, co daje los. Dla tego życiowego outsidera wizyta profesora z piękną żoną stanie się wielkim przeżyciem. Dzięki temu jego życie nabrało nowych barw. I kiedy oni odjechali, on stoczył się w nicość, rozpłynął się gdzieś w dali.