Tu dochodzimy do sedna. Interpretacja zmiany ustawienia stołów, położenia monitorów i przestawiania krzeseł została zinterpretowana jako zmiana dekoracji związana z nieobecnością premiera. W Warszawie plotka poszła tak daleko, że mówiono o przenoszeniu fotela premiera. Dziś można się z tego śmiać. Wtedy miałem wrażenie, że komuś zależy na skonstruowaniu incydentu politycznego.
[b]Kiedy Grzegorz Jarzyna dziękował premierowi, że zaszczycił ludzi kultury swoją nieobecnością, jego ironia była wyrazem powszechnego w środowiskach twórczych przeświadczenia, że premier nie docenia kultury i lekceważy ludzi sztuki. To dlatego Michał Zadar mówił, że Donald Tusk woli piłkę nożną i łatwiej go zobaczyć na stadionie niż w teatrze.[/b]
A Jacek Żakowski, już bez ironii, dziękował za brak notabli spoza obszaru kultury, bo zaoszczędzono czas i debata merytoryczna od razu ruszyła. Wracając do osoby premiera. Opinie, o których pan wspominał, są dla niego niezwykle krzywdząca i nieprawdziwe. Owszem, Donald Tusk unika oficjalnych fet, otwarć i premier, nie przepada za bankietami i kongresami, ale w instytucjach artystycznych pojawia się dość regularnie. Chodzi na koncerty Sinfonii Varsovii, bywa w teatrze, w operze, ceni prace Mariusza Trelińskiego. Na celebrach nie bywa. I trzeba to uszanować.
[b]Po kongresie zaczęły się rozmowy Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych z Donaldem Tuskiem o nowej ustawie medialnej. Wszyscy mieli nadzieję na przełom. Skończyło się uchwaleniem nowelizacji starej ustawy. Ludzie sztuki znowu poczuli się oszukani.[/b]
Bez przesady. Sam ucieszyłem się z inicjatywy komitetu. Wreszcie podkreślono rolę mediów i ich znaczenie dla kultury. Było to także votum nieufności dla całej klasy politycznej. Trzeba bowiem powiedzieć, iż ta inicjatywa zrodziła się przede wszystkim z oceny stanu TVP i Polskiego Radia. Faktem jednak jest, iż sam projekt nieco rozczarował. Był przygotowany później, niż zakładano i ma formę przeregulowaną. To, że projekt stracił pierwotnie zakładaną prostotę – przyznają sami autorzy. Ale najważniejsze, że idzie w dobrym kierunku i zostały w nim zachowane intencje. Dziś wiemy, iż wymaga ogromnej pracy legislacyjnej, która powinna być wykonana. Telewizji trzeba przywrócić misyjność.
[b]Maciej Strzembosz uważa, że poszedł pan złą drogą, decydując się na projekt profesora Tadeusza Kowalskiego. Jego zdaniem chodziło, de facto, o likwidację mediów publicznych.[/b]