Carmen Moreno, jedna z pierwszych kobiet śpiewających w Polsce swing, spędzała życie w rozjazdach, i gdy zjawiała się w Polsce, nie miała czasu, by rozmawiać ze swoją wnuczką Anną Serafińską o muzyce. Nie śpiewały razem na rodzinnych uroczystościach, Serafińska kojarzyła babcię przede wszystkim z podróżami i opowieściami o dalekim świecie. Pierwszy raz wyszły razem na scenę ponad dziesięć lat temu podczas jubileuszowego koncertu dla Andrzeja Jaroszewskiego, propagatora jazzu i współtwórcy „Sygnałów dnia”. Pomysł ich wspólnego występu w cyklu „Śpiewając jazz” stworzył Zbigniew Dzięgiel, premiera odbyła się dwa lata temu w Centralnym Basenie Artystycznym.
– Zdumiewające, że za każdym razem, kiedy zaczynamy śpiewać, jest tak, jakbyśmy zrobiły tysiące prób. Dla mnie to fenomen genów – mówiła Anna Serafińska w wywiadzie dla „Życia Warszawy”.
Carmen Moreno nie miała umuzykalnionych przodków, ale od piątego roku życia występowała tańcząc. Podróżowała po świecie z rodzicami, którzy stworzyli duet Los Morenos. Matka Hiszpanka Paulina Moreno była tancerką akrobatyczną, ojciec Józef Masłowski – tancerzem klasycznym. Poznali się w Paryżu, córka przyszła na świat w 1926 r. pod Hamburgiem. Mała Carmencita zadebiutowała na scenie hotelu w Nicei, dwa lata później wystepowała, śpiewając piosenki spopularyzowane przez filmową gwiazdę Shirley Temple. Wykonywała je po angielsku, francusku i hiszpańsku. Pojawiała się w najlepszych salach: berlińskiej Scali, Casino de Paris i Folies Bergere.
W styczniu 1945 r. zamieszkała z rodzicami w Mysłowicach, w rodzinnym domu ojca. Tam mieli przeczekać wojnę, jednak wkrótce ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Matka i córka zostały w obcym kraju bez środków do życia, do tego nie mówiły po polsku. Carmen zatrudniła się w sklepie jako ekspedientka. Wkrótce wyszła za mąż, urodziła dwoje dzieci, na kilka lat estradowe marzenia przygasły. Ale w 1954 r. zwróciła uwagę pianisty Zygmunta Wicharego, lidera Orkiestry Jazzowej – spodobało mu się, jak interpretuje swingowe standardy, i zaangażował ją jako solistkę. Pierwszy raz wystąpili razem w Sosnowcu w 1955 r.
W tym samym roku Moreno zaśpiewała podczas głośnego koncertu „Studio 55” zorganizowanego przez Leopolda Tyrmanda w Warszawie przy ulicy Wspólnej. Występowała u boku jazzowych sław: Jana Walaska, Jerzego Matuszkiewicza, Witolda Sobocińskiego, Antoniego Studzińskiego i innych. Śpiewała z zespołem Walaska (późniejszego męża), Melomanami i innymi zespołami. Podpisała kontrakt w Skandynawii, przez dziesięć lat występowała, pływając na ekskluzywnych liniowcach – prezentowała jazz i pop. Wcześniej w Polsce nagrywała popularne przeboje, m.in. „I Can’t Give You Anything But Love, Baby” i „I’ll Never Say Never Again”.