Ta artystka nie używa elektrycznych skrzypiec jak większość jazzmanów. Jedynie ona została poproszona i zagrała na legendarnym instrumencie należącym niegdyś do Niccolo Paganiniego nazywanym Il Cannone Guarnerius (trzeba wiedzieć, że takiego zaszczytu nie dostąpił żaden ze słynnych skrzypków jazzowych). To jeden z najlepszych egzemplarzy, jakie wyszły z pracowni Giuseppe Guarneriego. Wystawiany jest w Palazzo Doria-Tursi w Genui i wypożyczany tylko największym mistrzom. Carter zaś dała nie tylko koncert, ale i nagrała na nim album z pogranicza jazzu i klasyki „Paganini: After a Dream".
Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie kulturalne
Skrzypaczka jest klasycznie wykształcona, ale od najmłodszych lat zdradzała zainteresowania muzyką popularną. Już na studiach w konserwatorium w Bostonie zdecydowała się na karierę jazzową. Założyła pop-jazzowy kwintet Straight Ahead złożony z samych dziewczyn. Dla wytwórni Atlantic panie nagrały trzy albumy, a Regina zdecydowała się na solową karierę, debiutując płytą „Regina Carter".
Jej kariera nabrała kolorów, kiedy przeniosła się do wytwórni Verve. Pod jej szyldem ukazały się znaczące albumy: „Rhythms of the Heart" oraz hołd dla rodzinnego miasta Detroit „Motor City Moments" (2000).
Za duety z pianistą Kennym Barronem na płycie „Freefall" otrzymała pierwszą nominację do nagrody Grammy. Wzięła też udział w nagraniu albumu „Blood on the Fields" Wyntona Marsalisa, za którą trębacz otrzymał Nagrodę Pulitzera. Solówkę zagrała także na płycie Cassandry Wilson „Travelling Miles". Swojej matce zadedykowała „I'll Be Seeing You: A Sentimental Journey", interpretując na swój sposób standardy z lat 30. i 40. XX wieku.