Jak na swój wiek osiągnęła wiele. Nino Machaidze ma 28 lat, a śpiewała na scenach Brukseli, Barcelony, Paryża i w La Scali. Tam czuje się wręcz zadomowiona, bo ukończyła akademię dla młodych śpiewaków przy mediolańskim teatrze. Z takim dyplomem łatwiej się wkracza do operowej ekstraklasy.
Nino Machaidze ma jeszcze jeden niebagatelny atut – urodę. Jej twarz potrafi się przy tym zmieniać, Gruzinka może być zimną, władczą kobietą i ucieleśnieniem dziewczęcej niewinności.
Nic dziwnego, że jej kariera rozwinęła się szybko, zwłaszcza że dopomógł szczęśliwy przypadek. W 2008 roku spodziewająca się dziecka Anna Netrebko zrezygnowała z występów u boku Rolando Villazona w spektaklach "Romea i Julii" Gounoda na festiwalu w Salzburgu. Machina promocyjna jednak ruszyła, premiera miała być wydarzeniem, więc trzeba było znaleźć zastępstwo. Wybrano Nino Machaidze.
Na festiwalu chętni błagali o bilety, spektakle "Romea i Julii" zarejestrowano na DVD, inscenizację pokazało wiele telewizji (również TVP Kultura). Tak cały świat poznał piękną Gruzinkę.
Trzy lata po tamtej premierze można ją podziwiać na wielkich scenach, w tym sezonie zaśpiewa m.in. w nowojorskiej Metropolitan, paryskiej Opera Bastille i oczywiście w La Scali. Mimo wszystko to nazwisko nie jest aż tak wielkim magnesem, jak można się było tego spodziewać.