Może kibice zajrzą do zwierzaków

Czechy mają w warszawskim zoo największą reprezentację – od emu po hipopotamy. Rosji nie za wiele. A Grecja pojawia się tylko z nazwy – wyłącznie... żółwie greckie

Publikacja: 16.02.2012 22:30

Jaguarzyca Beata z Czech – sława rozrodcza w zoo

Jaguarzyca Beata z Czech – sława rozrodcza w zoo

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

War­szaw­skie zoo przy­go­to­wu­je się na na­jazd ki­bi­ców? Mo­że nie bę­dzie to aż na­jazd. Ale spe­cjal­na ofer­ta cze­ka.

W czerw­cu w gru­pie A za­gra­ją z Pol­ską: Cze­chy, Ro­sja, Gre­cja. Ki­bi­ce tych dru­żyn bę­dą w War­sza­wie od 8 do 16 czerw­ca. Wy­star­czy, by ja­dąc na Sta­dion Na­ro­do­wy, od­bi­li w bok, i mo­gą pod­glą­dać spro­wa­dzo­ne z ich kra­jów zwie­rza­ki.

Ar­ka­diusz Igna­siak, kon­sul ho­no­ro­wy Re­pu­bli­ki Cze­skiej we Wro­cła­wiu, tak mó­wił o cze­skich ki­bi­cach: „Trze­ba wy­my­ślić coś, co bę­dzie nie­po­wta­rzal­ne i ich za­in­te­re­su­je. Dać im cie­ka­wy, ory­gi­nal­ny pro­gram kul­tu­ral­no­-roz­ryw­ko­wy. Nie ta­ki zwią­za­ny wy­łącz­nie z pił­ką noż­ną. Pi­wem i kne­dla­mi ich nie za­szo­ku­je­my".

Szok w War­sza­wie prze­ży­ją za to na ul. Ra­tu­szo­wej, kie­dy po­zna­ją praw­dzi­wą hi­sto­rię „swo­je­go" hi­po­po­ta­ma.

Dla Cze­chów: Hu­go, Be­ata i emu

Mag­da­le­na Ga­jow­nik od­po­wia­da w zoo za trans­port. Co­fa się o dzie­sięć lat, do po­szu­ki­wa­nia zwie­rząt, któ­re w koń­cu uda­ło się spro­wa­dzić zza na­szej po­łu­dnio­wej gra­ni­cy. Prze­glą­da ta­bel­ki w kom­pu­te­rze, w któ­rym ma za­no­to­wa­ny każ­dy „im­port, eks­port" i wy­li­cza: cza­pla, pa­wian, sęp, pusz­czyk, le­mur, so­wy, kocz­ko­dan, wiel­błąd, kot ar­gen­tyń­ski. – Naj­waż­niej­sze w trans­por­cie jest to, czy zwie­rzę zdro­we i ile kosz­tu­je prze­wóz – mó­wi. A z Czech wy­cho­dzi w mia­rę ta­nio.

W ro­ku 2009 ma wpi­sa­ne­go hi­po­po­ta­ma: Hu­gona z Ostra­wy. Zdro­wy, 2,5 ro­ku, koszt trans­por­tu tyl­ko 1,5 tys. eu­ro (bo bli­sko Pol­ski). Spro­wa­dzo­no go do to­wa­rzy­stwa Anie­li, naj­star­szej w Eu­ro­pie, li­czą­cej 47 lat hi­po­po­ta­mi­cy. Przy­ję­ła go okrop­nie, prze­pę­dzi­ła z ba­se­nu. Lecz po dwóch la­tach zda­rzył się „cud" – jak mó­wi­ła Ol­ga Zbo­ni­kow­ska z fun­da­cji Pan­da, któ­ra zaj­mu­je się w zoo ad­op­cją zwie­rząt. Tym cu­dem by­ło te­te­-a­-te­te gru­be­go zwie­rza. Ca­ła Pol­ska za­da­wa­ła so­bie wte­dy py­ta­nia: „Jak da­li ra­dę? Czy ona jesz­cze mo­że i czy bę­dą z te­go hip­cie?". Po dwóch mie­sią­cach Anie­la za­cho­ro­wa­ła i pa­dła.

Te­raz Hu­go­no­wi to­wa­rzy­szy Pe­la­gia. Uro­dzi­ła się we Wro­cła­wiu, ale po­je­cha­ła do Nie­miec. Pe­la­gia ma 27 lat, mia­ła już szóst­kę dzie­ci. I te­raz na Ra­tu­szo­wej cze­ka­ją na ich pierw­sze­go hi­po­po­ta­ma, bo kry­cia były czę­ste i rui nie ma od daw­na.

Po­dob­ną sła­wę roz­rod­czą ma nad Wi­słą sa­mi­ca ja­gu­ara Be­ata. Mia­ła już sied­mio­ro mło­dych, ale sa­me sam­ce. I to wszyst­kie czar­ne, nie bar­dziej ce­nio­ne cęt­ko­wa­ne.

Za to sta­do emu – też z Czech – mło­dych do­cho­wać się nie mo­że. Ni­by ja­ja skła­da­ją, ale nic się z nich nie wy­klu­wa. Dla­cze­go? Mo­że ma­ją uraz po nie­pro­szo­nych wi­zy­tach ich są­sia­dów kan­gu­rów. Jak wcho­dzi­ły na wy­bieg nie­lo­tów przez ogro­dze­nie, to dra­ka za­wsze by­ła.

Cze­si mo­gą mieć za to uraz, gdy bę­dą chcie­li od­wie­dzić swo­je­go wil­ka grzy­wia­ste­go. Ma re­pre­zen­ta­cyj­ny wy­bieg przy głów­nej alei zoo, z prze­szklo­nym ogro­dze­niem. Ale zwierz ten wy­da­je z sie­bie ta­kie za­pa­chy, jak­by to był wy­bieg skunk­sów, a nie wil­ków.

Dla­cze­go tak wie­le zwie­rząt ma­my wła­śnie od po­łu­dnio­wych są­sia­dów?

– Bo ich ogro­dy są re­we­la­cyj­ne, my im tro­chę za­zdro­ści­my i się na nich wzo­ru­je­my. Ma­ją pie­nią­dze na roz­wój, bo część im da­je Mi­ni­ster­stwo Śro­do­wi­ska. Te ogro­dy to wyż­sza pół­ka. Po­za tym są bli­sko, więc ła­twy jest trans­port zwie­rząt – mó­wi Ewa Zbo­ni­kow­ska, wi­cesze­fo­wa zoo.

Ro­sja: or­ła­ny, ale sa­me sam­ce

„Im­port, eks­port" wy­ka­zał, że zza wschod­niej gra­ni­cy ma­my nad Wi­słą... żu­ra­wie ja­poń­skie. Ta­kie jak w ra­dziec­kim fil­mie wo­jen­nym „Le­cą żu­ra­wie"? – py­ta­my by­łe­go, wie­lo­let­nie­go dy­rek­to­ra zoo Ma­cie­ja Rem­bi­szew­skie­go.

– Nie, bo na­sze to azja­tyc­kie, choć z Ro­sji – od­po­wia­da. Były dwie pa­ry tych pta­ków. Jed­na po­szła do zoo w Płoc­ku. I tam się roz­mna­ża­ją.

U nas nie.

Po­dob­nie by­ło z pa­rą or­ła­nów – też roz­mna­żać się nie chcia­ły. Dy­rek­tor Rem­bi­szew­ski przy­po­mi­na, jak po­je­chał na za­pro­sze­nie ogro­du z No­wo­sy­bir­ska. – Oso­bi­ste kon­tak­ty są waż­ne. I wte­dy na Sy­be­rii dy­rek­tor te­go ogro­du pa­rę or­ła­nów nam obie­cał.

Ja­kiś czas mi­nął i nad Wi­słą lą­du­ją naj­więk­sze bie­li­ki świa­ta z Sy­be­rii. Pa­ra. Ale mi­ja sześć lat, or­ła­ny wy­ro­sły, a po­tom­stwa nie by­ło i nie ma.

Ów­cze­sny szef pta­sie­go azy­lu w zoo An­drzej Kru­sze­wicz (obec­nie dy­rek­tor pla­ców­ki) wy­słał pió­ra bie­li­ków do la­bo­ra­to­rium w Ber­li­nie.

I Niem­cy otwo­rzy­li nam oczy: – Ptak, któ­ry zo­stał przy­sła­ny ja­ko sa­mi­ca, to sa­miec!

– No i to się na­zy­wa ru­ska sa­mi­ca. Bę­dzie­my re­kla­mo­wać w Mo­skwie! – zło­ścił się wów­czas szef azy­lu An­drzej Kru­sze­wicz. Do­pie­ro po re­kla­ma­cji ptasz­ka wy­mie­ni­li.

Z Ro­sji by­ła też ge­par­dzia sa­mi­ca Gi­za. Kot­na, du­żo mio­tów. Jej cór­ka Tor­pe­da mia­ła aż trzech ko­cich ga­chów, na­wet z Da­nii dla niej ko­ta wy­po­ży­cza­no. Ale na ra­zie nie do­szło do prze­dłu­że­nia li­nii te­go ga­tun­ku nad Wi­słą.

Gre­cja: żół­wie i jasz­czur

W kom­pu­te­rze Mag­da­le­ny Ga­jow­nik nic nie by­ło o zwie­rza­kach z Gre­cji. Idzie­my za­tem do dy­rek­cji szu­kać grec­kich śla­dów na Ra­tu­szo­wej.

– Nie ma? To na­wet nie dzi­wi. Nie­ste­ty praw­da jest ta­ka, że Gre­cy nie ma­ją do­brych ogro­dów zoo­lo­gicz­nych, przy­naj­mniej ja o ta­kim nie sły­sza­łam. Tu­ry­sty­ka ow­szem. Ale obec­nie przy ich kło­po­tach z fi­nan­sa­mi nie spo­dzie­wa­ła­bym się, że ktoś da pie­nią­dze na utrzy­ma­nie u nich ogro­dów – mó­wi Ewa Zbo­ni­kow­ska.

Więc nie ma cze­go spro­wa­dzać. A co za tym idzie – ki­bi­ce grec­cy nie bę­dą mo­gli być dum­ni ze „swo­ja­ków".

Po chwi­li wpa­da na po­mysł:   – Są żół­wie grec­kie. Z kra­ju Hel­la­dy to one są co praw­da tyl­ko z na­zwy. Ale za­wsze...

– A w ogó­le to trze­ba do Ma­riu­sza Le­cha, szefa her­pe­ta­rium, dzwo­nić, coś grec­kie­go znaj­dzie – su­ge­ru­je Ga­jow­nik.

Dzwo­ni­my. Ma­my szczę­ście, bo te­go dnia straż­ni­cy miej­scy z eko­pa­tro­lu przy­wieź­li do zoo jasz­czur­kę. Grec­ka?

– W Te­sco ją zna­leź­li, to po straż za­dzwo­ni­li. W trans­por­cie wi­no­gron przy­je­cha­ła so­bie z Gre­cji. Czy bę­dzie na eks­po­zy­cji? Nie, bo to ta­ka naj­zwy­klej­sza jasz­czur­ka. Bę­dzie u nas na zi­mo­wi­sku – mó­wi szef her­pe­ta­rium.

A na wa­ka­cje la­tem dy­rek­tor zoo Ma­ciej Rem­bi­szew­ski wy­bie­ra się do Gre­cji.

War­szaw­skie zoo przy­go­to­wu­je się na na­jazd ki­bi­ców? Mo­że nie bę­dzie to aż na­jazd. Ale spe­cjal­na ofer­ta cze­ka.

W czerw­cu w gru­pie A za­gra­ją z Pol­ską: Cze­chy, Ro­sja, Gre­cja. Ki­bi­ce tych dru­żyn bę­dą w War­sza­wie od 8 do 16 czerw­ca. Wy­star­czy, by ja­dąc na Sta­dion Na­ro­do­wy, od­bi­li w bok, i mo­gą pod­glą­dać spro­wa­dzo­ne z ich kra­jów zwie­rza­ki.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem