Mateusz Dopierała podjął się ryzykownego zadania: postanowił sfotografować turniej szachowy przedszkolaków.
– Nie znoszę zdjęć pozowanych – mówi fotograf z Poznania. – Lubię zdarzenia robiące wrażenie nieatrakcyjnych wizualnie. Przychodzę, żeby pokazać to, czego inni nie widzą: wydobyć emocje, tam gdzie ich pozornie nie ma. Pomaga w tym cierpliwa obserwacja i rozmowa, podczas której moi bohaterowie oswajają się z obiektywem. Staję się wtedy swój, niewidzialny.
A jednak pomysł fotografowania turnieju szachowego przedszkolaków wydaje się co najmniej ryzykowny. Co może się zdarzyć ciekawego, gdy przedszkolaki przesuwają pionki i figury po szachownicy?
– Teoretycznie, to prawda – przyznaje Mateusz Dopierała. – Ale takie przekonanie bierze się stąd, że fotografowie szukają dziś tematów na linii frontu i podczas demonstracji. Na zdjęciach widzi się wojnę i przemoc. Toksyczne emocje. Zapominamy, że są również te pozytywne. Obserwowałem je u dzieci. Zrozumiałem, że uwielbiamy je przede wszystkim za to, iż potrafią się cieszyć z każdej małej rzeczy. Grając w szachy – każdym posunięciem, nawet pionka.