Arystokrata sceny

10 lat temu, 5 lipca 2002 roku, w wieku 93 lat zmarł znany aktor Zdzisław Mrożewski.

Publikacja: 05.07.2012 17:38

Arystokrata sceny

Foto: ROL

Red

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Na scenie grał przez blisko sześćdziesiąt lat, tylko w Teatrze Telewizji stworzył ponad 70 ról, miał w swoim dorobku takie filmy, jak "Westerplatte", "Chłopcy", "Wielka miłość Balzaka", ale przede wszystkim utożsamiano go z rolą Gabriela Narutowicza ze "Śmierci prezydenta" Jerzego Kawalerowicza. Był tak podobny do prezydenta, że nie musiał się specjalnie charakteryzować: wysoki, dystyngowany, budzący szacunek dżentelmen. W 90. rocznicę urodzin, w 1999 r. został udekorowany Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Jedną z jego ostatnich, wielkich teatralnych ról był Magnus w "Kontrakcie" Mrożka. Partnerował mu Jan Englert, który dowiedziawszy się o śmierci kolegi, powiedział "Rzeczpospolitej": "Odszedł ostatni arystokrata tego zawodu. W sposobie bycia, myślenia, mówienia był człowiekiem z epoki, która dawno minęła. Wszyscy staliśmy się po trosze plebejuszami, on pozostał patrycjuszem. Takich ludzi już nie ma. Był postacią barwną. Przedmiotem anegdot, ale i wielkiego szacunku".

Zdzisław Mrożewski urodził się we Włocławku, jeszcze w zaborze rosyjskim, w 1909 r. Debiutował w 1932 r. w Toruniu i nie wspominał tych pierwszych lat dobrze. W ciągu jednego roku musiał zagrać 32 role, w tym 70-letniego ojca 40-letniej kobiety i to bynajmniej nie w komedii. Poznał smak podróżowania pociągiem po miasteczkach Wołynia, Polesia i Lubelszczyzny - mieszkali w kolejowych wagonach, a tekstu uczyli się w drodze.

Po takim początku warszawską "Redutę" Juliusza Osterwy uznał za "sanatorium teatralne", w którym doszedł do siebie. Później, poprzez wileńską "Pohulankę" i Teatr Polski w Poznaniu trafił na jedną z najlepszych przedwojennych scen - do Teatru im. Słowackiego w Krakowie. To miejsce nobilitowało i dawało solidne podstawy bytu. Kiedy Mrożewski poczuł się na tej scenie pewnie, odniósł sukcesy, został zauważony przez krytykę, nadszedł rok 1939. Wszystkich pracowników teatru władze okupacyjne skierowały do pracy w magistracie i tak aktor został urzędnikiem miejskim. Dało mu to możliwość nielegalnego pomagania wielu ludziom, głównie Żydom. Równocześnie brał udział w konspiracyjnym życiu teatralnym. Po wojnie dwadzieścia jeden najlepszych lat spędził w Krakowie, jednak Leon Schiller namówił go na przenosiny do Warszawy.

W 1968 r. jako Nowosilcow w "Dziadach" Kazimierza Dejmka przeżył trudne chwile w teatrze. Pod koniec życia, kiedy już nie grał, z przyjemnością czytał powieści I. B. Singera. Nigdy nie przekonał się do telewizji i, jak to określał, telewizyjnego pseudogwiazdorstwa.

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Na scenie grał przez blisko sześćdziesiąt lat, tylko w Teatrze Telewizji stworzył ponad 70 ról, miał w swoim dorobku takie filmy, jak "Westerplatte", "Chłopcy", "Wielka miłość Balzaka", ale przede wszystkim utożsamiano go z rolą Gabriela Narutowicza ze "Śmierci prezydenta" Jerzego Kawalerowicza. Był tak podobny do prezydenta, że nie musiał się specjalnie charakteryzować: wysoki, dystyngowany, budzący szacunek dżentelmen. W 90. rocznicę urodzin, w 1999 r. został udekorowany Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla