Drastyczna (o dwie trzecie) redukcja Fryderyków jest oznaką pewnej słabości samej fonografii, ale i odbiciem sytuacji artystycznej. Muzyka zaczyna coraz bardziej dzielić się na nisze, rozmaite gatunki i brzmienia skutecznie się mieszają. W wielu przypadkach płyty nie dają się przypisać standardowym „fryderykowym" kategoriom. Można byłoby te dziedziny nieustannie mnożyć, co spowodowałoby jednak dewaluację samej nagrody. Inny wymowę ma przecież zdobycie Fryderyka w rywalizacji z dwudziestoma kandydatami, inna zaś, gdy w jednej kategorii z trudem zbiera się pięć płyt.
Tak więc w muzyce rozrywkowej zostały w tym roku tylko cztery Fryderyki: za album roku, artysta roku, debiut roku oraz utwór roku. Skończyła się zatem dominacja rekordzistów, zgarniających w jednym roku po osiem czy dziesięć nominacji. W tej zresztą dziedzinie niekwestionowaną liderką jest Katarzyna Nosowska z grupą Hey. W 19-letniej historii Fryderyków ona i jej muzycy dobyli 75 nominacji oraz 31 statuetek. Obecnie mają szanse na dwie kolejne za album roku („Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan" oraz jako artysta roku.
W liczbie tegorocznych nominacji Hey ustępuje Monice Brodce oraz Marii Peszek, bo obie mają ich trzy. Pierwsza za album („Lax"), utwór („Varsovie") oraz jako artysta roku. Druga walczy w tych samych kategoriach z płytą „Jezus Maria Peszek" i utworem „Ludzie Psy". Prestiżowy sukces już odniosła Mela Koteluk nominowana za debiut roku i jako artysta roku.
Z kronikarskiego obowiązku wymieńmy pozostałych nominowanych. Płyty to również: „Robaki" Luxtorpedy" oraz „Old is Gold". Listę utworów roku uzupełniają „Wilki Dwa" Luxtorpedy, „Linoskoczek" Skuby i „Pierwszy raz"' Voo Voo. Wśród debiutantów obok Meli Koteluk są Kari Amirian, Maja Kleszcz, Lemon i Skubas, a piątym kandydatem do tytułu artysty roku (obok Brodki, Hey, Koteluk i Peszek) jest Artur Andrus.
W muzyce poważnej o tytuł artysty roku ubiegają się: zespół muzyki dawnej Ars Nova, pianista Rafał Blechacz, dyrygent Łukasz Borowicz, kompozytor Paweł Łukaszewski i śpiewaczka Olga Pasiecznik. Przy takiej różnorodności wybór będzie trudny. Ale to nic w porównaniu z kategorią: album roku. Nominacje przyznano bowiem w dotychczasowych ośmiu kategoriach, teraz więc członkowie Akademii Fonograficznej muszą wskazać najlepszą płytę spośród prawie czterdziestu tytułów. Trzecia kategoria w klasyce to najwybitniejsze nagranie muzyki polskiej, tu rywalizuje na szczęście tylko pięć nominowanych płyt.