Reklama

Pasja według św. Łukasza w TV

Jutro premiera filmu „Pasja według św. Łukasza". W piątek emisja w TVP 2 – pisze Jacek Marczyński

Aktualizacja: 26.03.2013 15:48 Publikacja: 26.03.2013 15:34

Twórcą przeniesienia na ekran najsłynniejszego utworu Krzysztofa Pendereckiego jest wybitny reżyser teatralny Grzegorz Jarzyna. Z gotyckiej katedry w Münster do naszych domów – oto droga, jaką przebyła w niespełna pół wieku „Pasja według św. Łukasza". I także dowód, jak zmienił się nasz stosunek do tej muzyki, niegdyś uważanej za elitarną, dziś stającą się wręcz częścią kultury masowej. Nie traci przy tym wyjątkowego charakteru, choć w „Pasji według św. Łukasza" odnajdujemy inne treści niż wtedy, gdy powstała.

Kiedy Krzysztof Penderecki otrzymał zamówienie na utwór, który miał uświetnić 700-lecie katedry w niemieckim Münster, miał 30 lat. Był kompozytorem, który zdobył sławę dzięki radykalnym eksperymentom. I oto zadziwił wszystkich „Pasją według świętego Łukasza", jako pierwszy kompozytor XX wieku otwarcie korzystał w niej z doświadczeń Jana Sebastiana Bacha, nie naśladując go wszakże, ale podejmując z nim twórczy dialog. Forma pasyjnej opowieści o Męce Pańskiej uważana była wówczas za anachroniczną, on udowodnił, iż to nieprawda.

W chwili prawykonania „Pasji" Pendereckiego w 1966 r. Grzegorza Jarzyny nie było jeszcze na świecie, urodził się dwa lata później. Utwór usłyszał jako nastolatek, po raz pierwszy z nagrania płytowego i od razu go zafascynował. Jak przyznaje, ta muzyka towarzyszy mu od dawna. – Jeśli nie zrobiłem wcześniej z niej spektaklu – mówił przed rejestracją tego widowiska – to dlatego, że nie znalazłem odpowiedniego wnętrza. Wiedziałem, że nie może się rozgrywać w świątyni, takie miejsce nasuwa widzom zupełnie inną interpretację.

Kameralny śpiew

Znalazł dla niej miejsce w supernowoczesnych halach z kosmicznymi kopułami studia nagraniowego w Alwerni pod Krakowem. Dla kompozytora ważna była przestrzeń katedry w Münster z jej warunkami akustycznymi, wzmagającymi brzmienie chórów.

W studyjnych warunkach Alwerni ich śpiew nie wznosił się ku niebu, wręcz zamierał zbyt szybko, co przeszkadzało widzom uczestniczącym w widowisku. W rejestracji filmowej ten mankament naprawili realizatorzy dźwięku, nie zmienia to wszakże faktu, że mamy do czynienia z najbardziej kameralną interpretacją w koncertowym życiu „Pasji według św. Łukasza".

Reklama
Reklama

Grzegorz Jarzyna świadomie zrezygnował z monumentalizmu tego dzieła. Rozmieściwszy wśród widzów chłopięcy chór Pueri Cantores Sancti Nicolai oraz śpiewaków z zespołu Camerata Silesia zatarł granicę między artystą a odbiorcą. I wbrew pozorom pozostał wierny zamysłowi Krzysztofa Pendereckiego, który przystępując do komponowania, dokonał znacznych skrótów w ewangelicznym tekście. Wydarzenia od sceny na Górze Oliwnej do śmierci Jezusa przekazał za pomocą małej ilości słów, ale w sposób niezwykle dynamiczny.

– Chodziło mi o to – tłumaczy kompozytor – aby nikt nie stał z boku. Każdy może być wciągnięty przez tłum pasyjny, który domaga się ukrzyżowania Chrystusa, podobnie jak każdego dotyczy Odkupienie.

Twarz Chrystusa

Zgodnie z tymi słowami „Pasja" w ujęciu Grzegorza Jarzyny jest widowiskiem współczesnym i ascetycznym. Pomysłów inscenizacyjnych tu niewiele – to głównie wizualizacje wyświetlane pod kopułą. Surowe szaty solistów i chóru mieszają się ze współczesnymi ubiorami publiczności. Zbliżenia szczególnie eksponują surowe spojrzenie Narratora (Lech Łotocki) i natchnioną twarz Chrystusa. Jego partię świetnie interpretuje niemiecki baryton Thomas E. Bauer.

W filmie, powstałym z inicjatywy Narodowego Instytutu Audiowizualnego, liczy się przede wszystkim muzyka i jej podporządkował się reżyser. Kamera skupia się na pokazywaniu poszczególnych instrumentów, perfekcyjnie – jak zawsze – grającej orkiestry AUKSO, więc widz łatwiej może docenić wartość partytury Pendereckiego i bogactwo jej niuansów. Nie zabija to emocji przekazanych w „Pasji", wręcz przeciwnie, gdy oglądamy w bliskim planie twarze tłumu krzyczącego: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go", mamy wręcz wrażenie, że uczestniczymy w tych zdarzeniach. Żadne koncertowe wykonanie nie zapewni nam takich przeżyć.

Podpis kompozytora

W widowisku Grzegorz Jarzyna najważniejszą rolę przeznaczył pięknie filmowanemu Krzysztofowi Pendereckiemu. Kiedy zasiada przed olbrzymią wstęgą papieru i tajemniczymi znakami zapisuje własne pomysły, z siwą brodą i zmęczonym, acz przenikliwym spojrzeniem wygląda jak Stwórca, który przystępuje do aktu tworzenia. Gdy po chwili staje przed orkiestrą i dyryguje, rzeczywiście zaczyna kreować swój muzyczny wszechświat. Gdy wybrzmi ostatnia nuta, na białej karcie złoży potem podpis. Gdy zapytałem Krzysztofa Pendereckiego, czy podoba mu się filmowa inscenizacja jego „Pasji", odpowiedział: – Jeszcze jej nie widziałem. Czekam na premierę z ogromnym zainteresowaniem, ale i z pewnym niepokojem.

Twórcą przeniesienia na ekran najsłynniejszego utworu Krzysztofa Pendereckiego jest wybitny reżyser teatralny Grzegorz Jarzyna. Z gotyckiej katedry w Münster do naszych domów – oto droga, jaką przebyła w niespełna pół wieku „Pasja według św. Łukasza". I także dowód, jak zmienił się nasz stosunek do tej muzyki, niegdyś uważanej za elitarną, dziś stającą się wręcz częścią kultury masowej. Nie traci przy tym wyjątkowego charakteru, choć w „Pasji według św. Łukasza" odnajdujemy inne treści niż wtedy, gdy powstała.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama