Prace pochodzą z czasów, kiedy polskie plakaty święciły triumfy, a początek dał sukces Henryka Tomaszewskiego na Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wiedniu w 1948 roku. Polski grafik zdobył tam wówczas pięć pierwszych nagród, m.in. za plakaty do głośnego filmu Orsona Wellesa „Obywatel Kane" oraz do „Niepotrzebni mogą odejść" Carola Reeda. Ten film bywa porównywany niekiedy z „Popiołem i diamentem" Wajdy. Na wystawie można obejrzeć oba plakaty - pierwszy ma charakter kolażowy, drugi eksponuje sylwetkę osamotnionego bohatera).
Oryginalne prace na tej prezentacji to już dziś w większości ikony gatunku – dzieła wielkich indywidualności polskiej szkoły plakatu. A jednocześnie przegląd klasyki kina zagranicznego i polskiego, na dodatek z niecodziennym komentarzem – recenzjami Agnieszki Osieckiej (zebranymi ostatnio w tomie „Filmidła. Gawędy o filmach" Wydawnictwa Prószyński i S-ka).
Na przykład „Kanał" Andrzeja Wajdy ilustruje kilka plakatów, m.in. ekspresyjno-malarski Jana Lenicy. A Osiecka pisze: „Nie lubię filmów o wojnie. Bo często, najczęściej chyba, zdarza się tak, że w tych filmach temat wystarcza za wszystko. Wybuchy bomb, strzelanina, natarcie – to zastępuje dramaturgię, aktora, reżysera. „Kanał" do tych filmów nie należy. Bomby są rekwizytami w ludzkim dramacie. Nie pracują za reżysera".
Niejednokrotnie mamy szansę porównania plakatów różnych twórców do tego samego filmu, m.in. do „Krzyżaków": Jana Lenicy oraz Romana Cieślewicza. Pierwszy z grafików z epickim rozmachem (a zarazem niemal komiksowo) przedstawił starcie dwóch wojowników przeciwnych stron. Drugi wykreował dramatyczny symbol walki na śmierć i życie (krzyżacką zbroję przebił biało-czerwonym mieczem). Trudno rozstrzygnąć, który obraz jest lepszy. Oba są niezwykle sugestywne, choć zupełnie inne.