Należy do nich „Łucja z Lammermooru" Gaetano Donizettiego uznawana za najdoskonalszą operę romantyczną. Opowiada oczywiście o miłości, ale operując znanymi wątkami (uczucie prowadzące do obłędu, małżeństwo zawarte dla dobra rodziny) pokazuje przejmujący dramat. Jest to arcydzieło epoki belcanta. Ów piękny śpiew wymaga wszakże wykonawców wrażliwych, którzy w pozornie gładkich melodiach odnajdą bogactwo namiętności oraz zróżnicowane emocje.
Jedyna jak dotąd premiera „Łucji z Lammermooru" w Operze Wrocławskiej odbyła się w 1957 roku, ostatnie, wrocławskie przedstawienie arcydzieła Donizettiego miało miejsce pół wieku temu. Powrót „Łucji z Lammermooru" odbędzie się 15 i 16 marca 2014 r. Premierę ma reżyserować Anette Leistenschneider, muzycznie spektakl przygotuje Tomasz Szreder.
Podobnie wyglądał los we Wrocławiu „Makbeta" Giuseppe Verdiego, którego ostatnia premiera odbyła się w czerwcu 1964 roku. Reżyserowała Lia Rotbaumówna – wielka artystka, dziś już, niestety, zapomniana. Późniejsza nieobecność tej opery jest po części uzasadniona, bo przez lata dominował pogląd, że „Makbet" nie dorównuje największym osiągnięciom Verdiego.
Twórcy współczesnego teatru dostrzegli atuty tego dzieła. Dopasowując szekspirowską tragedię do reguł muzycznej formy Verdi zachował wszystko, co najistotniejsze. Pokazał brutalną walkę o władzę oraz skomplikowane portrety Makbeta i jego żony. Nowa wrocławska inscenizacja zapowiada się tym bardziej interesująco, że będzie to kolejne megawidowisko w Hali Stulecia. Reżyseruje Bruno Berger-Gorski, artysta, który karierę zaczynał w wiedeńskiej Staatsoper, a dziś pracuje w całej Europie. Kierownictwo muzyczne sprawować będzie Ewa Michnik. Zaplanowano sześć spektakli między 13 a 22 czerwca.
Do dwóch oper dołączą dwa znane balety. Pierwszy to pełna uroku, zabawna „Coppelia" o konstruktorze mechanicznych lalek, którego najnowsze dzieło wprowadziło wiele zamieszania w życie pewnego miasteczka oraz skomplikowało uczucia Swanhildy i jej narzeczonego Franza.