Powieść ma misterną konstrukcję, niczym partytura. Skąd te muzyczne obsesje bohatera?
Bo ja mam muzyczne obsesje. Swego czasu odkryłem dla siebie świat wagnerowski dzięki Operze Leśnej w Sopocie, która była znana wyłącznie z festiwali Interwizji, a ma niezwykłą historię. Na świecie była reklamowana jako coś więcej niż Bayreuth, ponieważ tam nastąpił ideał synestezji romantycznej – nie tylko muzyki, słowa, malarstwa, tańca, ruchu, ale i natury, bo to przecież opera w lesie. Jeden z bohaterów powieści chce zrekonstruować brakujące fragmenty nieznanej opery Wagnera. Znajduje manuskrypt w antykwariacie w Budapeszcie i postanawia dopisać, uzupełnić i wystawić w Operze Leśnej.
Librettem jest legenda o szczurołapie...
... z Hameln nad Wezerą. Gdy mieszczanie przestają płacić trybut królowi szczurów, gryzonie opanowują miasto, zaczyna się głód, widmo chorób i klęski. Pojawia się szczurołap i za odpowiednią opłatą wyprowadza szczury, grając na flecie uwodzicielską, czarodziejską melodię. Ale równocześnie wyprowadza też wszystkie dzieci z miasteczka. I one nigdy już tam nie wracają.
Kogo symbolizuje szczurołap w pańskiej powieści?
Oczywiście Adolfa Hitlera, który obiecuje, że wyciągnie zło i wszystkie klęski z narodu niemieckiego, ale przy okazji wyprowadza cały naród na zatratę. Daje obietnicę, w którą Niemcy tak łatwo uwierzyli. „Śpiewając ogrody" to kolejna powieść dziejąca się w Gdańsku.