- Nigdy nie wierzyłem w przesądy. Nie sądzę, by trzynastka okazała się pechowa dla Jazzowej Jesieni – zapewnia prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult. Gwarantem najwyższego poziomu jest od samego początku Tomasz Stańko, dyrektor artystyczny festiwalu. Jestem pewien, że od 8 do 15 listopada stolicą światowego jazzu będzie Bielsko-Biała.
Już w niedzielę wydarzeniem, będzie z pewnością pierwszy w Polsce koncert Maria Schneider Orchestra. Laureatka Grammy, wybitna aranżerka i kompozytorka prowadziła dwukrotnie big-bandy złożone z polskich muzyków. Pod jej batutą nasi jazzmani stawali na najwyższym poziomie swoich umiejętności tworząc niezapomniane orkiestry na Warsaw Summer Jazz Days i Bielskiej Zadymce Jazzowej. Nie tylko warto jej posłuchać, ale i popatrzeć, z jaką gracją dyryguje.
- Maria Schneider przyjeżdża ze swoją orkiestrą w oryginalnym składzie, to bardzo ważne, żeby mieć muzyków zgranych ze sobą – mówi „Rzeczpospolitej" Tomasz Stańko. Tylko najsłynniejsze big bandy Duke'a Ellingtona czy Counta Basiego mogły występować stale w tych samych składach. Nawet Gil Evans angażował różnych muzyków. Raz, na początku lat 90. grałem w orkiestrze Marii na festiwalu Jazz Baltica. Świetnie się z nią pracowało, zna się na muzyce, czuć u niej mistrzowską rękę Gila Evansa, u którego się uczyła. Jest wymagającą bandleaderką, ale łagodną, bardzo kobiecą. W takich dużych składach aranżacja i instrumentacją decydują o brzmieniu.
Właśnie oryginalne brzmienie jest magnesem orkiestry Marii Schneider. Ciekawych dźwięków, choć w mniejszej skali, można spodziewać się w wykonaniu amerykańskiego tria The Bad Plus.
- Jestem fanem pianisty Ethana Iversona. Jego poszukiwania estetycznych form muzycznych są bardzo szerokie. Wynikają z szacunku dla tradycji improwizacji freejazzowej, ale potrafi nadać im popowy charakter jak kiedyś Esbjörn Svensson.