Radosny mazur po wygranej bitwie

Brytyjczyk David Pountney trafnie odczytał polski patriotyzm, mimo że ze „Strasznego dworu" zrobił beztroską komedię.

Publikacja: 09.11.2015 19:00

Foto: TW-ON/Krzysztof Bieliński

Dwie sceny są szczególnie ważne w „Strasznym dworze" w Operze Narodowej. Pierwsza to prolog, sugestywnie rozpoczęty obrazem „Cud nad Wisłą" Jerzego Kossaka. Rozgrywa się w koszarach, w których żołnierze po zwycięskiej wojnie 1920 r. szykują się do powrotu do domów.

I scena druga na finał: w biało-czerwonej kolorystyce, z żywiołowym, żartobliwym mazurem w świetnej choreografii Emila Wesołowskiego. Beztroską zabawę reżyser przerwał na kilka sekund dramatycznym wtrętem, przypominającym, że nasza niepodległość nie trwała wiecznie. Tak było w epoce, którą przedstawił Moniuszko w „Strasznym dworze", ale również w II RP pokazanej przez Pountneya.

Tylko 9 zł z Płatnościami powtarzalnymi

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej