Rzeczpospolita: Co prowokowało nagranie „Where's Your Revolution", bodaj najostrzejszej politycznej piosenki Depeche Mode?
Andy Fletcher: Dave Gahan i Martin Gore skomponowali ją już kilka lat temu, tak jakby mieli przeczucia. Teraz trafiła na idealny moment. Świat zaczął wariować, polityczne wahadło wychyliło się mocno na prawo i obserwujemy wszędzie falę populizmu. Najpierw mieliśmy Brexit, potem wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszyscy czekamy teraz na to, co się wydarzy we Francji, gdzie prezydentem może zostać Marine Le Pen.
Gdzie mieszkają teraz członkowie Depeche Mode? Macie okazję poznać opinie zwykłych ludzi, porozmawiać z nimi?
Dave Gahan w Nowym Jorku, Martin Gore w Santa Barbara w Kalifornii, ja zaś w Londynie. Jestem jedynym członkiem grupy, który został w Wielkiej Brytanii, ale nastroje wszędzie są mniej więcej podobne. Teraz wszyscy jesteśmy w Londynie, ponieważ odbywają się tu próby przez rozpoczęciem światowego tournée. Napięcie jest szczególnie duże. W Londynie mieszka bowiem najwięcej imigrantów, ale też Brytyjczyków, którzy byli przeciwko Brexitowi. Za wyjściem z Unii Europejskiej opowiedzieli się przede wszystkim mieszkańcy małych miasteczek i ludzie starsi. Zrobili nam kłopot. Nie wiem, na co głosowali.
Śpiewacie o manipulacji polityków, prężeniu muskułów i ludziach uzależnionych od źle pojętego patriotyzmu.