Nie będzie komu strzec unijnych

Polska niebawem zostanie włączona do strefy Schengen. Tymczasem pracowników na granicach stale ubywa

Publikacja: 24.10.2007 04:32

Nie będzie komu strzec unijnych

Foto: Rzeczpospolita

Kiedy w 2004 roku Polska wchodziła do Unii Europejskiej, celników pracujących na zachodzie i południu kraju zaczęto przerzucać na wschód, by zajęli się odprawami na zewnętrznej granicy Unii.

Na Warmię i Mazury trafiło wtedy 270 funkcjonariuszy Zniechęcają zarobkiDziś z tej grupy zostało tylko 155 osób. Z izby celnej uciekają też pracownicy pochodzący z Warmii i Mazur. Rok temu odeszło ich 129. W tym roku wypowiedzenia złożyło już 79 pracowników.Podobnie jest w innych izbach na wschodzie kraju.

W Przemyślu w tym roku wypowiedzenia złożyło 31 osób. Rok temu zwolniło się 23. Wszędzie powód jest taki sam – niskie zarobki. Marcin trzy lata temu, zaraz po studiach, poszedł do izby celnej. Pracuje na pasie w Bezledach. – Mam 1200 zł na rękę – mówi. W tym roku może już dostać jedną gwiazdkę. To oznaczałoby dla niego awans i 30 zł podwyżki. Kolejną gwiazdkę dostałby za trzy lata. – Ale awansu nie będę miał, bo przyznawanie gwiazdek jest subiektywne – mówi.

– Jak dyrektor chce, to da. Nie chce, nie da. Są ludzie, którzy pracują już cztery lata i nie mają żadnej. – Pensje są bardzo małe, a do tego niejasny jest sposób awansu. Dlatego ludzie odchodzą z pracy, a chętnych na ich miejsca brakuje – tłumaczy Janusz Krysiak, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Administracji Celnej Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Ci, co odchodzą, wybierają lepiej płatną pracę w Polsce lub za granicą.

– Wszędzie dostaną więcej niż w izbie – mówi jeden z celników. Krysiak: – Mój kolega przeszedł do szpitala wojewódzkiego w Olsztynie. Zarabia tam dwa razy więcej niż na przejściu. Lepiej zbierać pomidory niż gwiazdki na pagonachZ referatu organizacyjnego Izby Celnej w Olsztynie odeszło ostatnio trzech pracowników. Wyjechali do Anglii. Co robią?

– Pracują przy zbieraniu pomidorów. Nic specjalnego, ale dostają po siedem – osiem tysięcy na rękę – opowiada ich koleżanka. Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik Izby Celnej w Przemyślu: – Najwięcej zwolniło się u nas informatyków. Wszędzie dostaną więcej niż u nas.Ale pieniądze to niejedyna przyczyna odejść z pracy w Izbie Celnej w Olsztynie.

– W Bezledach nie da się pracować. To, co tutaj się dzieje, to koszmar – mówi Marcin. Dwa lata temu Związek Zawodowy Pracowników Administracji Celnej przeprowadził badania wśród osób pracujących na przejściach granicznych z Rosją. Spytał celników, co uważają za największe zagrożenie swojej pracy. Najwięcej osób odpowiedziało, że boi się przemytników. Badania powtórzono wiosną tego roku. Wykazały to samo co w roku 2005.

– Pracujemy pod straszną presją. Przemytnicy grożą nam, że zrobią krzywdę naszym najbliższym, jeśli będziemy ich „trzepać na granicy”. Wiele osób tego nie wytrzymuje i odchodzi – opowiada celnik z Bezledów. Najbardziej dramatyczna sytuacja na przejściu rozegrała się dwa lata temu. Celnik skonfiskował przemytnikowi towar. Ten groził mu, że go załatwi. Kilka dni później pracownik izby dostał paczką papierową trumnę ze swoim imieniem i nazwiskiem. Krysiak: – Opowiadaliśmy o tym wszystkim na spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i szefem naszej służby. Nie zrobiło to jednak na nikim wrażenia. A sytuacja powoli staje się dramatyczna.

– Zdarza się, że na przejściach podczas zmiany brakuje ludzi do pracy – przyznaje Ryszard Chudy, rzecznik Izby Celnej w Olsztynie. Problemy z obsadą miejsc na przejściach granicznych potwierdza też Janusz Krysiak. – Kiedy brakuje ludzi, kierownik wysyła na pas na przykład dwóch pracowników zamiast czterech. To odbija się na szybkości odpraw, tworzą się kolejki. W grudniu Polska ma wejść do strefy Schengen. Czy problemy z brakiem pracowników nie wpłyną na jakość odpraw? Chudy: – Nie można tego wykluczyć.

Według fachowców sytuację mogłyby zmienić jedynie podwyżki. – Tak by najmłodszy celnik zarabiał 2,7 tys. brutto

Jeśli to się nie zmieni, ludzie będą nadal odchodzić z pracy – prognozuje Krysiak.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kowalewski@rp.pl

Kiedy w 2004 roku Polska wchodziła do Unii Europejskiej, celników pracujących na zachodzie i południu kraju zaczęto przerzucać na wschód, by zajęli się odprawami na zewnętrznej granicy Unii.

Na Warmię i Mazury trafiło wtedy 270 funkcjonariuszy Zniechęcają zarobkiDziś z tej grupy zostało tylko 155 osób. Z izby celnej uciekają też pracownicy pochodzący z Warmii i Mazur. Rok temu odeszło ich 129. W tym roku wypowiedzenia złożyło już 79 pracowników.Podobnie jest w innych izbach na wschodzie kraju.

Pozostało 87% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo