Obchody 30. rocznicy Porozumień Sierpniowych, które zakończyły strajk w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. i zapoczątkowały wielki ruch „Solidarności”, miały być świętem. Jednak oprócz wspomnień w Gdyni były wzajemne pretensje i oskarżenia.
Na jubileuszowym zjeździe „S” pojawili się m.in. prezydent Bronisław Komorowski, szef europarlamentu Jerzy Buzek, premier Donald Tusk oraz szef PiS Jarosław Kaczyński. Przemówienia dwóch ostatnich wzbudziły ogromne emocje.
[srodtytul]Tusk kontra działacze[/srodtytul]
Kiedy na mównicy pojawił się premier, związkowcy przywitali go gwizdami. – Właśnie dlatego, że spodziewałem się tego typu reakcji, pomyślałem, że będę dobrą osobą, która powie od serca, co się z nami stało przez 30 lat – przemawiał Tusk. Wytknął dzisiejszym działaczom, że dawniej w szeregach „S” było 10 milionów ludzi. – Co się stało z tymi 9 milionami, które dziś nie odnajdują się w „S”? – pytał, czym wywołał kolejne gwizdy i okrzyki.
Premier podkreślał, że dawna „S” była jak człowiek z szeroko otwartymi ramionami, a jej członkowie wybaczali sobie odmienność poglądów. – Ta prawdziwa „S” wyklucza nienawiść. Jacek Kaczmarski śpiewał: „Zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy, Panie”. To była prośba, by z nami nie stało się coś złego – mówił Tusk.