Zbrojownia sprzed wieku

Muzeum Wojska Polskiego: Oręż z czasów I wojny światowej i walk o niepodległość

Publikacja: 10.11.2010 06:01

Słynna francuska armata wzór 1897, kalibru 75 mm

Słynna francuska armata wzór 1897, kalibru 75 mm

Foto: MWP w Warszawie

Wyjątkowe miejsce wśród imponujących zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie zajmują militaria z lat 1914 – 1921. Ilustrują one rozwój wojskowości i broń I wojny światowej, konfliktu przełomowego, który całkowicie zmienił sposób prowadzenia wojen i podczas którego doszło do narodzin nowoczesnych rodzajów uzbrojenia. Takim samym orężem Polacy walczyli o odzyskanie niepodległości i kształt granic odrodzonego państwa. Kolekcja ta jest niezwykle bogata zarówno pod względem liczby zgromadzonych obiektów, jak też ich historycznej wartości.

[srodtytul]Lebele, mauzery, manlichery[/srodtytul]

Najważniejszym rodzajem wojsk była piechota, a jej zasadnicze uzbrojenie stanowił karabin powtarzalny (tzn. magazynkowy) o donośności maksymalnej do 2500 m i kalibrze od 6,5 do 8 mm, wyposażony w bagnet o głowni siecznej bądź kłującej. W czasie trwania wojny światowej wzrosło gwałtownie znaczenie broni maszynowej, czyli ciężkich, lekkich i ręcznych karabinów maszynowych, których ilość systematycznie się powiększała. Polacy walczący w armiach państw zaborczych i w formacjach organizowanych przy ich boku, a potem także we Francji i w Korpusach Wschodnich mieli możliwość poznania najważniejszych konstrukcji epoki – nie tylko broni niemieckiej, rosyjskiej, austriackiej, francuskiej, ale także angielskiej, amerykańskiej czy japońskiej. W apogeum wojny z Rosją bolszewicką Wojsko Polskie posiadało najwięcej uzbrojenia francuskiego i niemieckiego, w znacznie mniejszej liczbie używano broni austriackiej.

Broń francuska to karabiny Lebel i Berthier, oba kalibru 8 mm. Pierwszy był już konstrukcją archaiczną z uwagi na niepraktyczny magazynek rurowy umieszczony pod lufą (zmiana środka ciężkości broni podczas strzelania, żmudny proces ładowania), drugi, nowocześniejszy, bo zaopatrzony w magazynek pudełkowy, występował w dwóch odmianach – trzynabojowej (Mle 1907/15) i piecionabojowej (Mle 1907/15 M16). Do karabinów francuskich stosowano bagnety kłujące o czwórgrannej w przekroju głowni. Pierwotnie planowano, iż broń francuska stanie się u nas regulaminowa, jednakże przyznanie Polsce przez Radę Ambasadorów wyposażenia niemieckiej fabryki karabinów z Gdańska dało ostatecznie po 1921 r. pierwszeństwo niemieckiemu mauzerowi wz. 1898.

Karabin ten stanowił podstawową broń niemieckiego piechura podczas I wojny światowej. Strzelał doskonałym nabojem kaliber 7,92 mm, miał pięcionabojowy magazynek i, podobnie jak lebel czy berthier, zamek czterochwytowy; jest uznawany za jedną z najlepszych konstrukcji w historii. Stosowano do niego szeroką gamę bagnetów siecznych (w tym kilka wzorów zastępczych – ersatzów), o różnych długościach głowni. Poza mauserem wz. 1898 używano starszego – wz. 1888, strzelającego tym samym nabojem, ale posiadającego magazynek wystający z łoża i charakterystyczną (i zupełnie niepotrzebną) osłonę lufy.

Broń austriacka to karabiny systemu Manlichera wz. 1895, używane zwłaszcza przez oddziały tworzone w Galicji. Broń strzelała nabojem kaliber 8 mm, miała pięcionabojowy magazynek i zamek dwuchwytowy. To właśnie zamek, choć w zamyśle rewolucyjny, bo skracający czas przeładowania i w konsekwencji wpływający na zwiększenie szybkostrzelności, stanowił największą wadę. Jego skomplikowana konstrukcja powodowała poważne problemy podczas trudnej frontowej służby (zacięcia) i dlatego też nigdy nie planowano wprowadzenia tej broni jako podstawowej w WP. Do karabinu stosowano krótki nożowy bagnet sieczny. Według szacunkowych danych w styczniu 1919 r. na stanie WP znajdowało się: ok. 100 000 karabinów powtarzalnych, w momencie zakończenia walk z bolszewicką Rosją na wyposażeniu było już ponad 425 000 karabinów.

[srodtytul]Hotchkissy i maximy[/srodtytul]

Wśród broni maszynowej także przeważał sprzęt francuski (cekaemy Hotchkiss wz. 1914 i erkaemy Chauchat wz. 1915) oraz niemiecki (cekaemy Maxim 08 i elkaemy Maxim 08/15). Hotchkiss działał na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie, zasilany był z metalowej sztywnej taśmy nabojami 8 mm. Mimo że chłodzono go nie wodą, jak większość cekaemów, tylko powietrzem, działał nadspodziewanie dobrze. Karabin osadzano na trójnożnej podstawie.

Erkaem Chauchat (także 8 mm) uznawany jest niekiedy za najgorszą konstrukcję w historii, tymczasem użytkowano go nadspodziewanie długo i z dobrym skutkiem w wielu armiach świata. Był konstrukcją pionierską, działał na zasadzie długiego odrzutu lufy i był zasilany z niezbyt udanego magazynka łukowego (kształt determinowała butelkowata łuska 8 mm naboju). MWP posiada jeden egzemplarz chauchata, zabytek zapisany został w inwentarzu muzealnym jako jeden z pierwszych.

Maxim 08 był karabinem bardzo skomplikowanym i wymagającym dobrze wyszkolonej obsługi. Działał na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, był chłodzony wodą i zasilany z parcianej taśmy na 250 nabojów 7,92 mm. Osadzano go na solidnej, bardzo ciężkiej podstawie saneczkowej.

Maxim 08/15 był odchudzoną wersją cekaemu, zaopatrzoną w dwójnóg, drewnianą kolbę i chwyt pistoletowy; taśma znajdowała się w metalowym pojemniku. Broń była ciężka i niewygodna, uchodziła jednak za niezawodną. Poza wymienionymi wzorami używano austriackich cekaemów Schwarzlose wz. 1907/12 kal. 8 mm (krótki odrzut lufy, chłodzenie wodą, zasilanie z taśmy), rosyjskich maximów wz.1905 i 1910 kal.7,62 mm (ale także dostosowanych do amunicji mauzerowskiej). W mniejszej liczbie wykorzystywano amerykański cekaem Colt-Browning, niemiecki elkaem Bergmann wz.1915 i angielski Lewis wz. 1915.

Muzeum posiada cały przegląd broni strzeleckiej z epoki, zarówno indywidualnej (karabiny, pistolety), jak i zespołowej (karabiny maszynowe). Wyróżniają się m.in. karabiny Mosin wz.1891 wyprodukowane już w bolszewickiej Rosji (posiadają stosowne sygnatury na komorach nabojowych), które stanowią trofeum z wojny 1920 r. Bardzo cennymi eksponatami są pistolety maszynowe – włoski Villar Perosa i niemiecki MP 18. Villar Perosa, znany także pod nazwą Fiat-Revelli, to pierwszy na świecie peemem i chociaż w niczym nie przypomina dzisiejszych konstrukcji (dwie lufy, chwyt cekaemowy, dwa magazynki dołączane od góry), stanowi jedną z najbardziej oryginalnych konstrukcji w historii broni strzeleckiej. Eksponat z muzeum jest kompletny, wyposażony w zestaw części i specjalną skrzynię. MP 18 kal. 9 mm, zwany popularnie bergmanem (acz niesłusznie, jego twórcą był bowiem słynny Hugo Schmeissser), to z kolei pierwszy w pełni udany peem, który zadebiutował na froncie w 1918 r. i wyznaczył ideę w budowaniu tej kategorii broni. Egzemplarz z MWP ma zmodyfikowaną w latach 20. obsadę magazynka, dostosowaną do zwykłego magazynka pudełkowego w miejsce skomplikowanego ślimakowego.

[srodtytul]Dragonki, blicherówki i steyery[/srodtytul]

Wśród lanc kawalerii odrodzonego Wojska Polskiego występowały rosyjskie wz.1901 i 1909 (drewniane) oraz 1910 (metalowa), pruskie metalowe wz.1890 i 1893 n/A (neuer Art – nowego wzoru), w które wyposażeni byli m.in. żołnierze pułków wielkopolskich, francuskie wz.1823 (drewniane), 1890 (tonkinowe) – takie posiadali szwoleżerowie 1. Pułku, 1913 (metalowe), stosowano wreszcie drewniane lance austriackie wz.1863. Ponadto spotykało się też belgijskie i brytyjskie.

Szable to także prawdziwa międzynarodówka. Formacje kawaleryjskie organizowane w latach 1918 – 1920 używały najczęściej niemieckich szabel artyleryjskich wz.1896 (zwanych popularnie blicherówkami), austriackich wz.1904, francuskich wz.1822 i polskich wz.1917. W pułkach ułanów: Krechowieckich (1), Kaniowskich (6) i Jazłowieckich (14) walczono rosyjskimi dragonkami, czyli szablami wz.1881, niezwykle w Polsce cenionymi.

Podstawowym uzbrojeniem strzeleckim były karabinki, które z wyjątkiem długości niewiele różniły się od karabinów piechoty. Cechą wyróżniającą był sposób mocowania pasa nośnego, strzemiączka do niego znajdowały się nie tylko od spodu, ale także z boku łoża tak, aby karabinek można było nosić przez plecy płaską stroną (duża zaleta w trakcie jazdy konnej). Niektóre, jak niemiecki mauzer 98a czy francuski berthier wz.1907, miały zagięte rączki zamkowe. W kawalerii odmiennie aniżeli w piechocie bardzo licznie wykorzystywano austriackie mannlichery wz.1895, które ceniono za poręczność, lekkość i możliwość szybkiego przeładowania.

Spośród broni maszynowej wymienić należy przede wszystkim niemieckie maximy i austriackie schwarzlose oraz erkaemy Chauchat. Broń krótka miała znaczenie marginalne, używano tych samych typów pistoletów i rewolwerów co w piechocie. Doskonałymi, jak na owe czasy, pistoletami były austriacki Steyr wz.1912 i niemiecki P 08 Parabellum (oba 9 mm). Używano także węgierskich frommerów i w dużej liczbie hiszpańskich pistoletów Cebra kal. 7,65 mm (masowo kupowane przez Francję w czasie I wojny). Z rewolwerów wymienić trzeba francuskiego Lebela wz.1892 kal. 8 mm. Wyjątkowym eksponatem jest Steyr wz.1912 zdobyty 24 lipca 1917 roku pod Krechowcami i używany przez płk. Bolesława Mościckiego, dowódcę 1. Pułku Ułanów (późniejszy 1 Pułk Ułanów Krechowieckich).

[srodtytul]Schneidery i Vickers[/srodtytul]

Wśród sprzętu artyleryjskiego znajduje się kilka perełek. Bez wątpienia największą jest francuska armata polowa wz. 97 kal. 75 mm wyprodukowana w 1918 r. w wytwórni St. Chamond w Bourges. Działo to opracowane zostało pod koniec XIX wieku w zakładach Schneider. Zastosowano w nim pierwszy na świecie udany oporopowrotnik hydrauliczno-powietrzny, co raz na zawsze wyeliminowało problem odrzutu. Otóż do tej pory po każdym oddanym strzale całe działo odskakiwało do tyłu (próby zastosowania tzw. elastycznego łoża okazały się mało efektywne), zmuszając obsługę do jego ponownego ustawiania na pozycji, co z kolei powodowało zmniejszenie celności i szybkostrzelności. W „siedemdziesiątce piątce” następował odrzut samej lufy umieszczonej ruchomo w kołysce łoża górnego, po czym dzięki oporopowrotnikowi powracała ona w swe pierwotne położenie. Dzięki temu osiągnięto niespotykaną dotychczas precyzję strzału i szybkostrzelność. Można z niej było prowadzić precyzyjny ogień, oddając kilkanaście strzałów w ciągu minuty (stosowano amunicję zespoloną). Armata wz. 97 uznawana jest za najlepsze działo polowe I wojny światowej i oręż, który ocalił Paryż (bitwa nad Marną). Do Polski broń ta trafiła za pośrednictwem Błękitnej Armii Józefa Hallera (potem doszły jeszcze zakupy) i wydatnie wsparła nasze oddziały w kluczowych momentach wojny 1920 r. W październiku 1920 r. na stanie naszej armii znajdowało się blisko 800 tych armat.

Z walkami 1918 – 1921 związana jest także polowa haubica wz.1917 kal.155 mm, również opracowana we francuskich zakładach Schneidera. Działa te znajdowały się na uzbrojeniu dywizjonów artylerii ciężkiej, w końcu 1920 r. WP dysponowało przeszło 200 haubicami 155 mm. Do ciekawszych eksponatów należy też angielska ciężka armata polowa kalibru 127 mm wyprodukowana w 1916 r. Jej brytyjskie oznaczenie to Ordnance BL (Breech Loading) 60pdr gun MK I. Działo zostało opracowane w zakładach Elswick Ordnance Company (koncern Vickers), a wprowadzono je do uzbrojenia w 1904 r. z przeznaczeniem dla baterii artylerii ciężkiej; w czasie I wojny poddano je nieznacznej modernizacji obejmującej głównie konstrukcję łoża. Do 1918 r. wyprodukowano ponad 1700 armat tego wzoru, przy czym 52 sprzedano Rosji carskiej. Egzemplarz przechowywany w MWP został zdobyty przez polskich żołnierzy na bolszewikach na froncie północnym.

[srodtytul]Francuskie czołgi, niemieckie bomby[/srodtytul]

Pierwsze tanki, które pojawiły się na froncie w 1916 r. (Somma), w niczym nie przypominały dzisiejszych. Były masywne, niezgrabne, miały fatalne właściwości trakcyjne i nieefektywnie rozmieszczone uzbrojenie. Kilkanaście miesięcy później pojawił się jednak pojazd, którego konstrukcja okazała się tak rewolucyjna, że po dziś dzień pozostaje klasyczną. Francuski czołg lekki Ft-17 (Char Leger Renault FT Modele 1917) miał obrotową wieżę, w której umieszczono uzbrojenie i dzięki której zapewniono 360-stopniowe pole ostrzału. Zarówno wieża, jak i kadłub zbudowane były ze stalowych płyt przymocowanych do szkieletu z kątowników, ich grubość wynosiła od 6 do 16 mm (wieża). Uzbrojenie stanowił karabin maszynowy Hotchkiss wz.14 kal. 8 mm, zasilany z taśmy nabojowej, lub działko Puteaux kal. 37 mm, wyposażone w zamek półautomatyczny, o szybkostrzelności teoretycznej 10 strzałów na minutę (zapas nabojów wynosił 237 nabojów). Gaźnikowy, czterocylindrowy silnik o mocy 35 KM, chłodzony cieczą umieszczono z tyłu kadłuba, z przodu znajdował się przedział bojowy dla załogi składającej się z kierowcy i dowódcy strzelca.

Do środka wchodziło się przez dwa włazy, jeden znajdował się z przodu kadłuba, drugi w tyle wieży. Nowatorskie było także zawieszenie, składało się z czterech wózków jezdnych (po obu stronach) połączonych wzdłużną belką amortyzowaną piórowym resorem. Koła napędowe znajdowały się z tyłu, natomiast duże koła napinające umieszczono z przodu (co ciekawe, były one drewniane i okute stalą), co wpłynęło na lepsze właściwości trakcyjne w trudnym terenie. Gąsienice miały szerokość ok. 34 cm i każda składała się z 343 ogniw. Aby poprawić jeszcze zdolność renault do pokonywania przeszkód w postaci rowów i okopów, z tyłu kadłuba przymocowano stalowy ogon, który można było wykorzystywać także w charakterze dodatkowego zasobnika lub platformy dla desantu piechoty. Czołg ważył 6,5 tony, miał długość 5 m i wysokość ponad 2 m, zabierał 100 l paliwa, które pozwalało mu na pokonanie dystansu 35 km; prędkość maksymalna wynosiła 8 km/h. Czołgi Ft-17 przybyły do Polski wraz z armią Hallera, 120 tych wozów znajdowało się na stanie 1. Pułku Pancernego. Pojazdy wzięły aktywny udział w wojnie z bolszewikami (m.in. pod Warszawą), a w toku walk osiem z nich utracono. Do dzisiaj nie zachował się w Polsce żaden eenault (dwa zostały zrekonstruowane na potrzeby filmu J. Hoffmana o Bitwie Warszawskiej), natomiast w zbiorach MWP eksponowana jest odlewana wieża czołgowa, pancerne płyty boczne kadłuba i fragmenty gąsienicy.

Wśród unikatowych obiektów z lat 1914 – 1921 nie brakuje pamiątek związanych z lotnictwem. Wymienić należy karabin maszynowy Parabellum wz.1914 i niemiecką 300 kg bombę burzącą PuW. Ten pierwszy stanowił uzbrojenie niemieckich samolotów (a także maszyn użytkowanych przez polskie lotnictwo); broń działa na zasadzie odrzutu lufy, zasilana jest z taśmy i chłodzona powietrzem. Cechą wyróżniającą LMG (czyli lotniczy karabin maszynowy – niem. Luft Maschinen Gewehr) wz.1914 była wysoka szybkostrzelność. To prawdopodobnie jedyny egzemplarz zachowany w polskich zbiorach. Bomba z kolei jest prawdopodobnie jedną ze 160 przejętych przez Wielkopolan na lotnisku Ławica w trakcie powstania 1918 r. Zrzucana była przez samoloty należące do eskadr niszczycielskich.

[srodtytul]Szabla Piłsudskiego[/srodtytul]

Bez wątpienia jedną z najcenniejszych pamiątek związanych z walkami o odzyskanie niepodległości jest austriacka szabla oficera piechoty wz.1861, która należała do brygadiera Józefa Piłsudskiego. Broń ofiarowana została do zbiorów muzeum w 1922 r. przez Aleksandrę Piłsudską. Szabla jest regulaminowo niklowana, jednak pozbawiona jakichkolwiek efektownych dodatków, zresztą taką skromną szablę miał także cesarz Karol I, następca Franciszka Józefa. Komendant używał jej stosunkowo rzadko (o czym świadczą zachowane zdjęcia) i tylko do sierpnia 1916 roku, kiedy to w rocznicę wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej oficerowie podarowali mu nową, zaprojektowaną przez Polaków szablę oficerską, określaną potem jako wz.1917.

Wyjątkowe miejsce wśród imponujących zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie zajmują militaria z lat 1914 – 1921. Ilustrują one rozwój wojskowości i broń I wojny światowej, konfliktu przełomowego, który całkowicie zmienił sposób prowadzenia wojen i podczas którego doszło do narodzin nowoczesnych rodzajów uzbrojenia. Takim samym orężem Polacy walczyli o odzyskanie niepodległości i kształt granic odrodzonego państwa. Kolekcja ta jest niezwykle bogata zarówno pod względem liczby zgromadzonych obiektów, jak też ich historycznej wartości.

Pozostało 96% artykułu
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO