W kwietniu partie odbiorą pierwsze transze obniżonych dotacji z państwowej kasy. Do tej pory PiS dostawało ok. 37 mln zł rocznie, Platforma – ok. 40 mln zł. Sejm zmniejszył te kwoty o połowę. W ugrupowaniach trwa więc nerwowe przeliczanie partyjnej kasy.
– Analizuję wszystkie wydatki po kolei – mówi „Rz" Stanisław Kostrzewski, skarbnik PiS. – Postaramy się trochę zaoszczędzić, np. na paliwie, ale nie będę przecież skąpił na kawę czy wodę mineralną dla pracowników, bo to znikome oszczędności.
Partia Jarosława Kaczyńskiego chce znacznie ograniczyć wydatki, przenosząc swą siedzibę z centrum Warszawy przy ul. Nowogrodzkiej w tańsze miejsce. – Poszukiwania nowego lokum są już bardzo zaawansowane, do końca marca sprawa powinna się rozstrzygnąć – przyznaje Kostrzewski. Na zmianie lokum PiS zamierza zaoszczędzić nawet 1 mln zł rocznie. Dodatkowe oszczędności ma przynieść ograniczenie reklam partyjnych, czyli plakatów.
Oszczędza także Platforma. W regionach rozpoczął się przegląd struktur. Tak jest np. w kujawsko-pomorskiej PO, takie plany są też w Małopolsce.
– Sprawdzamy, czy są płacone składki, ale także przeglądamy umowy pracowników w biurach partyjnych – mówi Alfred Rak, skarbnik PO w Kujawsko-Pomorskiem. Władze regionu chcą wiedzieć, czy niektórym pracownikom można dołożyć obowiązków i dzięki temu ograniczyć zatrudnienie.