– Po dwóch latach mój syn został zrehabilitowany – cieszy się Witold Szwajkowski. O sprawie jego syna Alana jako pierwsi napisaliśmy w kwietniu. Były licealista (dziś student) wygrał sprawę o to, że został zmuszony do zmiany szkoły. Sąd orzekł, że miasto miało mu wypłacić 15,5 tys. zł odszkodowania: 14,5 tys. zł równowartości czesnego za naukę w społecznej placówce i 1 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych.

Wszystko zaczęło się, gdy jeszcze jako uczeń LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego popadł w konflikt z nauczycielką WOS. Nie zgodził się z jej decyzją, że przy wystawianiu ocen będzie brała pod uwagę liczbę nieobecności. Uczniowie napisali petycję. W efekcie nauczycielka zmieniła sposób uczenia. Jak opowiadał Alan, podczas lekcji kazała po cichu czytać podręcznik. Uczniowie, z wyjątkiem Alana, ją przeprosili. Mówił, że wielu kolegów odwróciło się od niego, był dyskryminowany. Zmienił szkołę na społeczną. Sprawa trafiła do sądu.

Po orzeczeniu pierwszej instancji Dzielnica Śródmieście się odwołała. Wczoraj sąd apelacyjny w części podtrzymał wcześniejszy wyrok, twierdząc, że szkoła naruszyła prawa ucznia, ale stwierdził, że nie należy mu się zwrot za czesne, bo mógł wybrać publiczną placówkę. Uznał, że uczeń musiał zmienić szkołę w wyniku „naruszenia jego godności, dobrego imienia oraz dyskryminacji".

Krzysztof Mirowski, dyrektor LXVII LO powiedział Wirtualnej Polsce: – Wyrok pokazał, że sprawa nie jest tak prosta, jak wydawała się powodowi oraz sądowi pierwszej instancji.

Andrzej Wyrozembski, naczelnik Wydziału Oświaty Dzielnicy Śródmieście, uważa, że sprawa zakończyła się porażką, bo trafiła do sądu: – O kwestiach wychowawczych powinniśmy dyskutować w szkole.