Już 200 mln osób na świecie nie ma pracy, to rekord – alarmuje Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO). O jej raporcie donosi „Gazeta Wyborcza". I przedstawia recepty ILO: - więcej kredytów dla małych i średnich firm, - ulgi dla nowo zatrudnionych, - wyższe podatki dl najbogatszych, - podatek od bogactwa (3 proc. – prawdopodobnie rocznie od wartości majątku), - zwiększenie środków na walkę z bezrobociem. Do tego wydatki na szkolenia i zatrudnienie doradców zawodowych. Podsumowaniem jest informacja: „W tym samym czasie polski minister finansów Jacek Rostowski zmniejszył wydatki z Funduszu Pracy na walkę z bezrobociem o połowę. Bo musimy oszczędzać. W przyszłym roku nie zamierza ich zwiększać".
Ta smutna puenta ma się nijak do tekstów publikowanych w „Gazecie Wyborczej" dotyczących finansów publicznych. Dla przypomnienia – na łamach „Gazety", podobnie jak „Rzeczpospolitej", dominują raczej teksty o tym, że budżet państwa i finanse publiczne powinny być trzymane w ryzach. A, jak wiadomo, w czasach spowolnienia, gdy spada dynamika wzrostu przychodów państwa (uzależniona w końcu od PKB), to zmniejszanie wydatków (lub tempa ich wzrostu) jest jedyną metodą utrzymywania niskiego deficytu. Musimy więc oszczędzać.
Jeśli „Gazeta" uważa, że pieniądze na pomoc bezrobotnym rząd powinien znaleźć, gdzie indziej, może powinna ujawnić ten pogląd, zamiast „zauważać" – czyli stosować broń dość nielubianego na jej łamach prezesa PiS – Jarosława Kaczyńskiego. Insynuacja bez względu na to z czyich pochodzi ust pozostaje insynuacją.
To nie koniec ideologicznego rozkroku.
Otwarciem stron gospodarczych jest informacja o tym, że ZUS mógłby oszczędzić 45 mln zł na umowie z Pocztą Polską. Lead tekstu zwieńcza pytanie: „Dlaczego oszczędzać nie chce?".