Sytuacja, w której rząd nie przedstawi parlamentowi do ratyfikacji porozumienia ACTA, jest coraz bardziej realna. Ale jak ustaliła "Rz", dla polskich internautów niewiele to zmienia. Po ratyfikacji ACTA przez Parlament Europejski przepisy tego porozumienia - poza karnymi - będą musiały przyjąć wszystkie państwa członkowskie UE.
Podpisane przez Polskę porozumienie ACTA ma chronić prawa autorskie twórców, ale zdaniem sporej części internautów prowadzić będzie do ocenzurowania sieci. Młodzi ludzie protestują w Internecie i podczas licznych demonstracji. Opozycja wzywa parlament, by nie ratyfikował porozumienia, a premier Donald Tusk zapowiadał, że jeśli w trakcie konsultacji okaże się, iż porozumienie narusza wolność, nie przedstawi go do ratyfikacji.
Zadecyduje Bruksela
Choć normalnie umowa międzynarodowa bez ratyfikacji nie znaczy nic, to jednak ACTA ma dwa pola. O tym internetowym zadecyduje głównie Unia. Powodem jest fakt, że ACTA porusza zarówno kwestie będące w kompetencji Unii, tzw. handlowe aspekty praw własności intelektualnej, jak i znajdujące się w kompetencji poszczególnych państw - przepisy karne. Dlatego musi być ratyfikowana na poziomie wspólnotowym przez Parlament Europejski oraz krajowym przez Sejm.
Jeżeli więc PE ratyfikuje ACTA, państwa członkowskie będą zmuszone do implementowania jej postanowień poza przepisami karnymi. Zgodnie bowiem z Konstytucją RP, gdy umowa międzynarodowa dotyczy wolności, praw lub obowiązków obywatelskich, jej ratyfikacja wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie.