Działacze antykomunistycznej opozycji, którzy 35 lat temu, po śmierci swego przyjaciela - Stanisława Pyjasa - zorganizowali SKS, otrzymali wyróżnienie za zasługi dla Krakowa i jego mieszkańców.

- Ten ruch był tak silny także dlatego, że w jego micie założycielskim jest śmierć – mówił prof. Andrzej Chwalba, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas uroczystości. I dodał, że głównym przeciwnikiem studentów krakowskich uczelni, którzy wystąpili przeciwko systemowi komunistycznymi nie była wcale policja polityczna PRL. – To był skuteczny mit o „boskim" Edwardzie. To do niego przyjeżdżali politycy z Zachodu, a tak nie było w przypadku Gomułki – mówił naukowiec.

Jednak choć studenci zmierzyli się z komunistyczną propagandą i represjami, jakie ich dotknęły, po 35 latach nadal tworzą zgrane środowisko, na czele Stowarzyszenia Maj 77, w jakim działają, stoi europoseł PO Bogusław Sonik i Ziemowit Pochitonow.

- To chyba pierwszy przypadek odznaczenia organizacji wirtualnej. Wtedy byliśmy nielegalni, nie mogliśmy się zarejestrować, a potem powstało Niezależne Zrzeszenie Studentów i uznaliśmy, że to oni przejęli pałeczkę - mówił Sonik, odbierając wyróżnienie.

Krakowscy studenci jako pierwsi użyli też słowa „solidarność", zanim zrobiło ono wielką karierę jako nazwa ruchu, który narodził się trzy lata później. Do dziś jednak nie wiadomo, kto jest faktycznym ojcem owej nazwy. Udało się jedynie ustalić, że krakowscy studenci użyli jej po raz pierwszy w nocy z 14 na 15 maja 1977 r. w mieszkaniu Liliany Batko, dziś znanej dziennikarki i żony Bogusława Sonika.