W Polsce rodzic porywa legalnie

Dla polskiej prokuratury porwanie ma niską szkodliwość. Nie ściga Portugalki, która uprowadziła syna

Publikacja: 11.09.2012 02:28

Ojciec Davida nie wie nawet, czy chłopiec żyje

Ojciec Davida nie wie nawet, czy chłopiec żyje

Foto: materiały prasowe

Jacek, ojciec porwanego Davida, jest załamany. Nie jest w stanie odzyskać syna, którego matka zabrała i w dramatycznych okolicznościach wywiozła z Polski do Portugalii. – Nie wiem, gdzie jest synek, czy jest zdrowy, a nawet czy żyje – mówi „Rz" ojciec.

Kiedy rodzice Davida rozstali się, prawo opieki nad chłopcem sąd przyznał ojcu. Matce na czas postępowania rozwodowego zawiesił prawa rodzicielskie. David zamieszkał z ojcem w Piasecznie pod Warszawą, matkę widywał rzadko.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w lipcu 2011 r. Ojciec odebrał Davida z przedszkola i gdy wyszedł z auta, by otworzyć bramę, został zaatakowany. – Jeden porywacz mnie obezwładnił, drugi i moja była żona wyciągnęli krzyczącego syna z samochodu, wsiedli do innego i odjechali – wspomina Jacek. David miał wtedy cztery lata.

Blokada lotnisk nie pomogła. S. wywiozła syna autem przez Niemcy do Portugalii. Tam wystąpiła do sądu o alimenty na syna i zakaz kontaktów z ojcem. Twierdziła, że były mąż je utrudniał.

Jacek poprosił o pomoc Fundację Itaka, zgłosił sprawę prokuraturze i podjął kroki prawne w trybie tzw. konwencji haskiej. Dzięki temu, że Itaka przesłała do swoich odpowiedników za granicę informację o porwaniu, dotarła ona do portugalskiego sądu.

W lutym 2012 r. tamtejszy sąd podejmuje korzystną dla ojca decyzję: David ma natychmiast wrócić do Polski.

Ale Claudia znika. – Jej rodzina i policja portugalska nic nie wiedzą. David figuruje w rejestrach w Europie jako zaginiony, ale nic z tego nie wynika. Przyłożyliby się do poszukiwań matki, gdyby polska prokuratura zrobiła to, co należy – mówi Jacek.

Ale prokuratura w Piasecznie działa zdumiewająco. Wszczęła śledztwo, jednemu z porywaczy, Sylwestrowi K., postawiła zarzuty porwania, ale odmówiła wydania europejskiego nakazu aresztowania wobec matki. – Usłyszałem absurdalne tłumaczenie, że nie ma pewności, że syn jest w Portugalii. A gdy później dostarczyłem pismo od portugalskiej policji, usłyszałem, że ENA jest niepotrzebne, bo wiadomo, gdzie jest matka – mówi ojciec.

Finał śledztwa jest szokujący. W marcu 2012 r. zostaje umorzone z powodu „niskiej szkodliwości społecznej" czynu. – Prokurator podjął decyzję na bazie materiału dowodowego, którym wówczas dysponował – przekonuje „Rz" Jolanta Wrońska, prokurator rejonowy w Piasecznie. Śledczy rezygnuje też z zarzutów wobec Sylwestra K.

– Nie wiadomo, czy mój syn żyje, a prokurator twierdzi, że porwanie ma niską szkodliwość – mówi wzburzony ojciec. Zażalił się na umorzenie. Sąd rozpozna je 21 września.

Porwań rodzicielskich przybywa. W pierwszym półroczu 2012 r. wpłynęły do Itaki 23 nowe przypadki.

Jacek, ojciec porwanego Davida, jest załamany. Nie jest w stanie odzyskać syna, którego matka zabrała i w dramatycznych okolicznościach wywiozła z Polski do Portugalii. – Nie wiem, gdzie jest synek, czy jest zdrowy, a nawet czy żyje – mówi „Rz" ojciec.

Kiedy rodzice Davida rozstali się, prawo opieki nad chłopcem sąd przyznał ojcu. Matce na czas postępowania rozwodowego zawiesił prawa rodzicielskie. David zamieszkał z ojcem w Piasecznie pod Warszawą, matkę widywał rzadko.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Kraj
Nie pokażesz prawa jazdy, nie kupisz paliwa. Pomysł KO na poprawę bezpieczeństwa
Kraj
Pożar hali w Gdańsku. Co wiadomo o przyczynach?
Kraj
Nowy sondaż partyjny: KO na pozycji lidera, goni ją PiS. Kto poza Sejmem?
Kraj
Magdalena Biejat i jej strategia. Co kryje się za hasłem „Łączy nas więcej”?
Kraj
Czy Trump powinien deportować także migrantów z Polski? Wyniki sondażu