Akcja przeciwko umowom śmieciowym to nasz duży sukces – mówią związkowcy z NSZZ „Solidarność." Z ich raportów wynika, że do tej pory spoty w kinach i telewizji oraz zdjęcia billboardów w sieci zobaczyło około 15 mln Polaków.
Nie wiadomo jednak, czy mimo popularności kampanii dojdzie do zmniejszenie skali umów cywilnoprawnych, w których Polska jest liderem w Europie. Eksperci, choć chwalą akcję, zaznaczają, że jest ona mocno kontrowersyjna i paradoksalnie może spopularyzować tego rodzaju umowy.
Kampania „S" jest nietypowa, bo rzadko kiedy twórcy kampanii społecznych decydują się na akcje w dwóch odsłonach.
W tym przypadku przez pierwszy miesiąc jej trwania prezentowano na billboardach wyłącznie postać człowieka, pchającego pod górę czerwoną kulę. Uwagę przyciągał duży napis SYF. W tym czasie związkowcy skrzętnie ukrywali, że plakaty należą do nich. Rzecznik prasowy związku Marek Lewandowski pytany przez media, czy należą one do nich, zaprzeczał i dodawał, że jemu wcale się te plakaty nie podobają. Bomba wybuchła dopiero w listopadzie, gdy na billboardach pojawiło się słowo SYZYF, hasło: „Stop umowom śmieciowym" i logo „Solidarności".
– To bardzo dobra kampania: ciekawa, intrygująca, zauważalna. Na pewno udało się „Solidarności" podtrzymać dyskusję na ten temat – ocenia Renata Ropska, specjalista ds. reklamy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.