W Wielkiej Brytanii celnicy zatrzymali obywatelkę jednego z krajów Ameryki Południowej. – Przewoziła martwe dziecko z zaszytym w ciele pakunkiem z narkotykami – opowiada Piotr Tałałaj, rzecznik warszawskiej Izby Celnej. Sprawa stała się głośna w środowisku służb zwalczających przemyt z powodu jej drastyczności.
W Polsce przemytnicy, wykorzystując mniej makabryczne metody, bardziej wzorują się na tradycji konspiry. Sięgają do metod znanych z książek opisujących czasy ostatniej wojny. Nietypowy dzisiaj, ale niezwykle popularny wiele lat temu sposób „odświeżyli" przemytnicy z Podkarpacia oraz Ukrainy. W przemycie papierosów sięgnęli po wykorzystywaną przed 60 laty metodę zrzutu.
Był koniec sierpnia. Godzina 1 w nocy. Nad ściernisko w pobliżu wsi Bobrówki koło Jarosławia, w które pionowo wbite były latarki sygnalizacyjne, przyleciała motolotnia. Niewielki statek powietrzny zniżył lot, z wysokości 100 metrów pilot zrzucił pudła z paczkami papierosów. W sumie było ich 10 tysięcy.
Motolotnia zrobiła łuk nad polem i skierowała się ku granicy z Ukrainą. Informacja o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej trafiła do dowództwa sił powietrznych. Lot był obserwowany na radarach. Po wylądowaniu kierujący motolotnią został zatrzymany przez ukraińskich pograniczników, którzy już o wszystkim wiedzieli.
Przemycała narkotyki w martwym noworodku