Śledztwo w tej sprawie łódzka prokuratura wszczęła jeszcze w ub. roku. Zaczęło się przypadkowo. – W trakcie przeszukania zleconego do innej sprawy znaleźliśmy druki zaświadczeń o zarobkach, część nie była jeszcze wypełniona – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Przez kilkanaście miesięcy śledczy dotarli do 12 osób zamieszanych w wyłudzanie kredytów nie tylko w Łodzi, ale w całej Polsce. Połowa z nich to kobiety w wieku od 31 do 58 lat, połowa mężczyźni w wieku od lat 31 do 47 lat. Większość z członków szajki to mieszkańcy Łodzi.
- Zarzuty postawione tym osobom są zróżnicowane. Zależą od tego jaka była rola tych osób – tłumaczy prok. Kopania. Dodaje, że zarzuty obejmują 18 oszustw kredytowych na kwotę ponad 251 tys. złotych.
– Przed sądem odpowiedzą członkowie grupy, którzy bezpośrednio podpisywały z bankami umowy kredytowe, jak i te, na których zlecenie kredyty były zaciągane i które faktycznie z nich korzystały – tłumaczy prok. Kopania.
Wśród oskarżonych są także właściciele firm, którzy wystawiali niezgodne z prawdą zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach, a zdarzało się także, że w rozmowach telefonicznych z przedstawicielami banków potwierdzali nieprawdziwe informacje o zatrudnieniu osób ubiegających się o kredyty i o osiąganych przez nie dochodach.