Najwyższa Izba Kontroli miażdży polityków odpowiedzialnych za modernizację Stadionu Śląskiego w Chorzowie i zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa m.in. w sprawie niegospodarności urzędników, głównie związanych z PO – dowiedziała się „Rz".
Stadion, modernizowany z myślą o Euro 2012, do dziś nie jest gotowy, choć wydano ponad 600 mln zł, czyli dwa razy więcej, niż planowano.
Nagła zmiana projektu
– To efekt złych decyzji zarządu województwa śląskiego i urzędu marszałkowskiego w ostatnich kilku latach, związanych z wyborem droższego i niesprawdzonego dokładnie projektu zadaszenia trybun – mówi „Rz" Przemysław Witek, rzecznik katowickiej delegatury NIK. Śląskie musi wysupłać na dokończenie inwestycji kolejne 200 mln zł.
O kulisach fatalnych decyzji urzędników i groźbie katastrofy budowlanej, w której mogłyby zginąć tysiące ludzi – pisała „Rz" półtora roku temu. Dziś te zarzuty potwierdza NIK i zawiadamia prokuraturę.
Stadion miał mieć zawieszony nad widownią jeden z największych dachów na świecie w kształcie elipsy. Wielkością miał przebić nawet Stadion Narodowy w Warszawie. Z dumy Śląska nic nie wyszło – po awarii w lipcu 2011 r. podczas podnoszenia konstrukcji linowej zadaszenia (pękły żeliwne klemy trzymające liny, tzw. krokodyle) prac do dziś nie wznowiono. Roboty wstrzymał Lech Ryszkiewicz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie. Jak się okazuje, słusznie – projekt dachu miał wady, które groziły katastrofą.