Inicjatywa zmian w kodeksie wyszła od prezydenta Bronisława Komorowskiego po zamieszaniu w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. Prezydent podpisał ustawę w tym tygodniu.
Nie udało się w niej przeforsować sztandarowego postulatu, czyli odejścia od książeczki, która zdaniem wielu badaczy faworyzuje komitet umieszczony na początku. W nowym kodeksie jest zapis o tym, że można jej używać, jeśli wymagają tego okoliczności. Wymusza to zaś stosowanie nakładki dla osób niewidomych.
Nowelizacja wprowadza m.in. kadencyjność członków Państwowej Komisji Wyborczej, przywraca klasyfikację przyczyn głosów nieważnych w protokołach, daje możliwość rejestracji przez mężów zaufania procesu przygotowania lokalu i liczenia głosów (ale zabrania ich ujawniania poza postępowaniem prokuratorskim i sądowym) oraz wprowadza przezroczyste urny (przetarg zostanie rozstrzygnięty już po tegorocznych wyborach).
– Te zmiany nie dają gwarancji, że katastrofa poprzednich wyborów samorządowych się nie powtórzy – ocenia Joanna Załuska z Fundacji im. Batorego.
Eksperci związani z organizacją przekonują, że zapowiadane przy składaniu projektu chirurgiczne zmiany zostały zastąpione w toku sejmowych prac drobną kosmetyką.