Szymon Hołownia: O wasz głos dbam bardziej niż o swój
Marszałek Sejmu mówił, że głos oddany w wyborach jest „rzeczą świętą” i dlatego obywatele muszą mieć pewność, że państwo tych głosów broni.
- Podstawowym zadaniem, które staje przed urzędnikami państwowymi jest zachowanie rządów prawa, ale i stabilności państwa, ciągłości procedur, które w państwie mają miejsce – mówił jednocześnie Hołownia. Jak dodał wszyscy z uwagą „wsłuchują się w te wszystkie głosy, które płyną do SN z miejsce, gdzie głosy zostały źle przeliczone”. Mimo to – jak dodał - „nic nie wskazuje na to, by jego słowa sprzed dwóch tygodni traciły swoją aktualność”. - Jeśli Sąd Najwyższy stwierdzi ważność tych wyborów, to na 6 sierpnia zwołam Zgromadzenie Narodowe i umożliwię złożenie przysięgi wybranemu na prezydenta Karolowi Nawrockiemu - podkreślił.
Mam nadzieję, że Sąd Najwyższy, w tej formule jaka jest, doprowadzi do tego, że we wszystkich tych miejscach, w których były jakiekolwiek wątpliwości dotyczące liczenia głosów, zarządzi ponowne przeliczenie tych głosów
Szymon Hołownia, marszałek Sejmu
- Chyba że wydarzy się coś w Sądzie Najwyższym co sprawi, że nasze, oparte o fakty, przeliczenia, konkrety, przekonanie o ważności wyborów znajdzie swoją konkluzję w stanowisku Sądu Najwyższego, że te wybory trzeba unieważnić - zastrzegł.
- Dziś najważniejsze jest to, by Polskę przez ten proces przeprowadzić. Ja zawsze będę stawał w tej sprawie po stronie ludzi, a nie elit politycznych. Zawsze będę stawał po stronie tych, którzy podejmują decyzję, nawet jeśli kandydat który wygrywa, nie jest moim kandydatem. Bardziej dbam o wasz głos niż swój – zapewnił jednocześnie Hołownia.
Hołownia był pytany o przedstawiony przez Romana Giertycha plan, by 6 sierpnia ogłosić przerwę w obradach Zgromadzenia Narodowego, np. do 6 września i w tym czasie – gdy obowiązki prezydenta pełniłby Szymon Hołownia – przyjąć ustawy reformujące Sąd Najwyższy, po czym zreformowany SN orzekałby o ważności wyborów. W odpowiedzi marszałek Sejmu stwierdził, że gdyby w takich okolicznościach doszło do ponownych wyborów Karol Nawrocki wygrałby je w I turze, uzyskując 70 proc. głosów, ponieważ pojawiłoby się przekonanie o „ukradzionych wyborach”.