Zabójstwo gen. Papały. Sąd oceni drugą wersję

Przed warszawskim sądem rozpoczyna się w poniedziałek proces w sprawie zabicia szefa polskiej policji gen. Marka Papały. Wersja śledczych budzi wątpliwości.

Publikacja: 11.10.2015 21:10

Gen. Marek Papała zginął w czerwcu 1998 r. Do dziś nie wiemy, kto był zabójcą

Gen. Marek Papała zginął w czerwcu 1998 r. Do dziś nie wiemy, kto był zabójcą

Foto: PAP/CAF-Archiwum

To już drugi proces w tej sprawie. Pierwszy zakończył się w 2013 r. porażką prokuratury. Warszawscy śledczy nie zdołali przekonać sądu, że do zabójstwa komendanta podżegali Ryszard Bogucki i Andrzej Z. ps. Słowik.

Gdy upadała warszawska wersja zbrodni, łódzka prokuratura miała już sformułowaną inną, konkurencyjną. Zgodnie z nią gen. Papała zginął w wyniku napadu rabunkowego, a zabić go miał złodziej samochodów Igor M. ps. Patyk, chcący ukraść auto generała.

Czy łódzcy śledczy przekonają sąd? Obserwatorzy sprawy obawiają się, że opinia publiczna znów się nie dowie, kto zabił szefa policji. Mają wątpliwości co do wersji prokuratorów. Wskazujemy te najważniejsze.

Zabójca nie ukradł samochodu, choć miało to być jego celem. Był 25 czerwca 1998 r. Gen. Papała podjechał daewoo espero na parking przed blokiem w Warszawie. Otworzył drzwi, nie zdążył wysiąść. Zabójca podszedł i strzelił mu w głowę. Motywem miała być kradzież daewoo, potrzebnego do innego skoku. Dlaczego, skoro wóz miał być tak cenny dla złodzieja, że był gotów zabić, by go zdobyć, nie zabrał go? Inna wątpliwość: dlaczego, widząc w aucie tak znaną przestępcom twarz szefa policji, „Patyk" się nie wycofał?

Świadek odzyskuje pamięć dopiero po 13 latach. Wersja z Igorem M. jako domniemanym zabójcą pojawiła się w 2011 r., gdy Robert P., jego dawny kompan z gangu samochodowego, podał śledczym wskazujące na rolę „Patyka" informacje. Dlaczego zrobił to po tylu latach? Sypiąc „Patyka" wcześniej, uniknąłby kary za kradzieże aut i odsiadki. Gdy Igor M. w 2001 r. wpadł, wsypał bowiem Roberta P. i innych, przez co złodzieje z grupy dostali kilkuletnie wyroki. Śledczy twierdzą, że P. w 2011 r. zaczął mówić, bo groziły mu kolejne zarzuty za nowo ujawnione kradzieże.

Zeznania Roberta P. i bezstronnych świadków się różnią. Także z innego powodu P. może być słabym ogniwem oskarżenia. Na miejscu zbrodni widział co innego niż mieszkańcy bloku (w tym pewien Wietnamczyk, były oficer armii, oraz żona gen. Papały). Robert P. twierdzi, że „Patyk" feralnego dnia był w granatowej bluzie i ciemnych szortach do kolan. A gdy padł strzał, widział dwóch uciekających kompanów: Igora M. i Mariusza M., i słyszał krzyk: „spier...aj, przypał" (czyli wpadka). Ale mieszkańcy bloku widzieli z okien tylko jednego napastnika, który miał na sobie ciemne długie spodnie i ciemną kurtkę. Nie widzieli też uciekających mężczyzn i nie słyszeli okrzyku.

Robert P. nie widział momentu oddania strzału. P. twierdzi, że pod blok, gdzie zginął komendant, ściągnął go Igor M., by ukraść „upatrzony samochód". Jednak nie był naocznym świadkiem zabójstwa, miał tylko słyszeć odgłos wystrzału i widzieć uciekającego „Patyka".

Po zabójstwie gang „Patyka" nadal kradł. Zabójstwo szefa policji wywołało poruszenie w świecie przestępczym. Ale Igor M. i jego kompani zachowywali się tak, jakby nic się nie stało. Już cztery dni po zabójstwie ukradli mitsubishi carisma, dwa dni później land-rovera, kolejnego dnia mitsubishi pajero. Potem nissana i dwa mercedesy. W listopadzie 1998 r. zrabowali wartego 200 tys. zł mercedesa posłanki Barbary Blidy. Czy złodziej, wiedząc, że zabił szefa policji, urządzałby tak spektakularne kradzieże?

Rabowali limuzyny, poszli po daewoo? „Patyk" miał opinię złodzieja z pierwszej ligi i na koncie kilkaset kradzieży. Śledczy, którzy go rozliczali z tamtych skoków, twierdzą, że kradł wozy luksusowe. Daewoo espero gen. Papały miało dwa lata, było autem średniej klasy.

Gang nie używał broni. Ze znanych dotąd spraw wynika, że gang „Patyka" w latach 90. kradł głównie w stolicy, m.in. na stłuczkę, wysadzał kierowców, siłą obezwładniał, ale nie używał broni. Łódzcy prokuratorzy, już badając zabójstwo gen. Papały, dotarli do jednego przypadku, w którym „Patyk" miał zastraszyć ofiarę bronią. Na ile jest to wiarygodna informacja – nie wiadomo.

Dziwna broń jak na złodzieja samochodów. Komendant zginął od strzału w głowę oddanego z broni z tłumikiem. Tak zabijają zawodowi zabójcy wykonujący gangsterskie egzekucje. Czy jest prawdopodobne, by taką bronią posłużył się złodziej aut?

To już drugi proces w tej sprawie. Pierwszy zakończył się w 2013 r. porażką prokuratury. Warszawscy śledczy nie zdołali przekonać sądu, że do zabójstwa komendanta podżegali Ryszard Bogucki i Andrzej Z. ps. Słowik.

Gdy upadała warszawska wersja zbrodni, łódzka prokuratura miała już sformułowaną inną, konkurencyjną. Zgodnie z nią gen. Papała zginął w wyniku napadu rabunkowego, a zabić go miał złodziej samochodów Igor M. ps. Patyk, chcący ukraść auto generała.

Pozostało 88% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Cisza wyborcza do kasacji? Senat zamówił opinię w MSWiA
Kraj
Obława za Bartłomiejem Blachą. 80 policjantów przeczesuje lasy, w akcji bierze udział śmigłowiec
Kraj
Mgły, deszcz i przymrozki? IMGW podał prognozę pogody na październik