W piątek grupa posłów PiS złożyła projekt, który przywraca dziewięcioosobowy minimalny pełny skład TK, co ma pozwolić orzekać bez szóstki buntowników.
Licząca trzy artykuły nowela ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK obecny wymóg udziału 11 sędziów przy orzekaniu w pełnym składzie TK, jak też 10 dla ważności zgromadzenia ogólnego TK, np. do wyboru kandydatów na prezesa TK, zmniejsza do 9 sędziów. Jak głosi uzasadnienie, ma to umożliwić sprawne działanie TK, stąd szybki termin wejścia w życie ustawy: z dniem następującym po dniu ogłoszenia oraz zastosowanie jej do spraw wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie noweli. W istocie przywraca to przepisy sprzed 2015 r., gdy pełny skład liczył 9 sędziów. Później kworum podnoszono do 13 sędziów, by je obniżyć do 11.
Przed TK stoi zwłaszcza skierowany w lutym br. przez prezydenta Andrzeja Dudę wniosek o prewencyjne zbadanie noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, uchwalonej po uzgodnieniach z Komisją Europejską, która wdrażając tzw. kamienie milowe w polskim sądownictwie, ma odblokować fundusze z Krajowego Planu Odbudowy. Prezydent apelował o szybkie rozpatrzenie wniosku i rozwiązanie sporu o prezesurę TK w samym Trybunale, próba wstępnego spotkania zakończyła się fiaskiem, gdyż stawiło się 10 sędziów, a tylko 8 głosowało za uznaniem, że nie ma potrzeby wybierania nowego prezesa. A tym owa szóstka warunkuje orzekanie w pełnym składzie.
Jak sędziego TK naciskano
Tymczasem klilka dni wcześniej… "W sumie to możecie sobie nie chodzić na sprawy. Ale przyjdźcie na tę jedną. Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, a po wyborach to się tę ustawę uchyli" - tak wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński streścił na swoim blogu jeden z nieformalnych apeli do sędziów-buntowników z TK.