Po raz pierwszy Telewizja Polska nadała przemówienie prezes Rady Ministrów przed wygłoszonym wcześniej orędziem prezydenta Rzeczypospolitej. Tym samym spółka akcyjna Skarbu Państwa złamała własne, statutowo zagwarantowane, zasady wiarygodności, obiektywizmu i rzetelności przekazu, dając pole serwilizmowi i partyjniactwu. Orędzie wybranego przez naród najwyższego przedstawiciela władz i strażnika suwerenności państwa zostało potraktowane jako mniej ważne i uboczne w stosunku do urzędnika, który jest desygnowany przez tegoż prezydenta.

Można mieć różną ocenę prezydentury Andrzeja Dudy, ale nie zmienia to faktu, że godność, którą piastuje, podlega szczególnej ochronie prawnej i nadaje mu nadrzędną rangę protokolarną w stosunku do każdego innego obywatela polskiego.

W każdym demokratycznym państwie zlekceważenie orędzia głowy państwa przez telewizję publiczną byłoby powodem do natychmiastowej dymisji zarządu tych mediów. Nie do przyjęcia byłaby podobna sytuacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie pięciu największych amerykańskich nadawców ogólnokrajowych traktuje każde przemówienie telewizyjne prezydenta USA jako nadrzędne w stosunku do wszystkich innych przekazów odbywających się w tym samym czasie. Nawet w krajach, w których głowa państwa pełni jedynie funkcje reprezentacyjne, kolejność protokolarna nakazuje nadawcom publicznym transmisję lub inną formę przekazu przemówienia najwyższego przedstawiciela państwa przed kimkolwiek innym. Niewyobrażalna byłaby sytuacja, gdyby wystąpienie premier Theresy May zostało wyemitowane przez BBC przed orędziem królowej Elżbiety II.

Decyzji TVP o nadaniu przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy po manifeście partyjnym premier Beaty Szydło nie powinno się więc traktować jedynie w kategoriach zwykłej gafy, ale wyjątkowo niesmacznej demonstracji politycznej i upartyjnienia mediów publicznych.