15 lutego 2009 roku w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie zmarła 21-letnia Katarzyna. W czasie zabiegu pękł mikrocewnik, czyli wąska rurka, przez którą podawano jej do mózgu tzw. klej tkankowy (zakleja nieprawidłowe tkanki, eliminując ryzyko udaru).
Substancja rozlała się w mózgu. Wypłukanie jej z naczyń było niemożliwe. Katarzyna po operacji wróciła do sali reanimacyjnej nieprzytomna. Jej stan lekarze określili jako skrajnie ciężki. Nie było z nią kontaktu. Czasem otwierała oczy, słysząc głos matki. Z każdym dniem było gorzej. Po dziesięciu dniach zmarła.
[srodtytul]Matka szuka pomocy[/srodtytul]
Matka Katarzyny ma żal do szpitala, że lekarze nie informowali jej o stanie córki. O rozerwaniu mikrocewnika dowiedziała się nie tuż po operacji, ale w dniu śmierci Katarzyny.
Następnego dnia zawiadomiła prokuraturę. Ustalenia śledczych z Prokuratury Warszawa-Praga Północ, którzy zbadali dokumenty i przesłuchali lekarzy, są szokujące. "Po jakimś czasie od zabiegu odkryłem, że użyty przeze mnie cewnik nie powinien być używany do procedur z użyciem kleju"– stwierdził lekarz.