Komu zależało na tej śmierci?

Robert Pazik nie żyje. Znaleziono go powieszonego w celi więzienia w Płocku. Przewieziono go tam, by przesłuchać w mało znaczącej sprawie

Publikacja: 20.01.2009 04:04

Robert Pazik podczas rozprawy w płockim sądzie w marcu 2008 r.

Robert Pazik podczas rozprawy w płockim sądzie w marcu 2008 r.

Foto: Agencja Gazeta

Już trzeci ze sprawców najbardziej wstrząsającego porwania ostatnich lat nie żyje. – To nie przypadek. Ktoś im pomógł zejść z tego świata, by nie wskazali mocodawców porwania – mówi „Rz” Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego Krzysztofa.

Jeszcze tydzień temu Robert Pazik siedział w zakładzie w Sztumie uchodzącym za jedno z najlepiej strzeżonych więzień w Polsce. – Nie był w depresji, nic nie wskazywało, że może targnąć się na życie – podkreślają nasi rozmówcy.

9 stycznia porywacz został przewieziony do więzienia w Płocku. Siedział w tzw. ence, czyli pojedynczej celi monitorowanej przez kamery całą dobę. – Jeszcze parę minut po 4 rano oddziałowy widział go na ekranie monitora. Później Pazik zniknął z pola widzenia kamery. Kiedy o 4.40 otworzono celę, już nie żył – mówi Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

Rodzina Olewników nie wierzy w samobójczą śmierć kolejnego porywacza. – Myślę, że Pazik dużo wiedział, był trzecią osobą od góry. Dlatego zamknięto mu usta – mówi „Rz” Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra Krzysztofa. – Za tym wszystkim stoi ktoś, kto rozdaje karty – sugeruje.

– Pazik mógł zacząć mówić, był zagrożeniem – dodaje Włodzimierz Olewnik.

Prokuratorzy z gdańskiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej prowadzący śledztwo w sprawie błędów popełnionych w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika są wzburzeni. – Powinni pilnować go jak oka w głowie – mówią. Na miejsce do Płocka pojechał jeden z nich.

Dlaczego z doskonale strzeżonego zakładu w Sztumie Pazika przewieziono do więzienia, w którym zaledwie kilka miesięcy wcześniej samobójstwo popełnił Sławomir Kościuk?

– Takie było polecenie Sądu Rejonowego w Sierpcu. Skazany był potrzebny do przeprowadzenia „czynności procesowych” – mówi Luiza Sałapa.

O jakie czynności chodzi? Prezes sądu w Sierpcu i jego zastępca byli wczoraj nieosiągalni. Z informacji „Rz” wynika, że Pazik miał być dzisiaj przesłuchany w sprawie o usiłowanie rozboju na kasjerce, która w 2006 r. przewoziła pieniądze z firmy Włodzimierza Olewnika do banku. 

Ale pełnomocnicy rodziny Olewników nie słyszeli, by porywacz miał składać zeznania.

– W Sierpcu toczy się proces przeciwko Eugeniuszowi D. (wyłudził od Olewników pieniądze za pomoc w odnalezieniu Krzysztofa – red.), ale nic nam nie wiadomo, by Pazik miał zeznawać w tej czy innej sprawie – mówi „Rz” mec. Ireneusz Wilk.

– Usiłowanie rozboju to nie jest przestępstwo dużego kalibru. W każdym razie nie takie, by trzeba było wywozić groźnego bandytę ze świetnie strzeżonego więzienia – sugeruje jeden ze śledczych. 

Więzienne władze i resort sprawiedliwości twierdzą, że nie ma dowodów na udział w śmierci Pazika osób trzecich. Ale zastrzegają, że wewnętrzne postępowanie i śledztwo prokuratury wyjaśnią, czy nie doszło do zaniedbań. – Jestem zdeterminowany, by do końca poznać prawdę – mówił na specjalnej konferencji Marian Cichosz, wiceminister sprawiedliwości.

Pazik to już trzeci porywacz, który w tajemniczych okolicznościach stracił życie. Wcześniej, w czerwcu 2007 r., zanim ruszył proces, w celi olsztyńskiego aresztu znaleziono martwego Wojciecha Franiewskiego, szefa gangu, który zaplanował porwanie i zabójstwo Olewnika. Potem okazało się, że w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu, a we krwi miał amfetaminę. Bał się o życie. „Okaże się, że zatrułem się kiełbasą albo przedawkowałem narkotyki” – pisał w liście do sądu na kilkanaście dni przed swym zgonem.

Niespełna rok później na prześcieradle w kąciku sanitarnym celi płockiego aresztu miał się powiesić Sławomir Kościuk. Kilka dni po tym, gdy sąd w Płocku skazał go na dożywocie. Sekcja zwłok wykazała, że miał połamane żebra, a pod kolanami i na rękach sińce. „Rz” ustaliła, że w czasie gdy Kościuk zginął, w celi obok siedział groźny gangster związany z grupą dokonującą na Mazowszu porwań dla okupu. – Może Kościukowi, a teraz Pazikowi ktoś zasugerował samobójstwo – mówi jeden z gdańskich śledczych badających błędy w sprawie Olewnika.

– Nie można wykluczyć związku między tym rzekomym samobójstwem a dziwnymi wydarzeniami, jakie dotykają osób zaangażowanych w wyjaśnienie sprawy Olewnika, próbami zastraszenia czy włamaniem do Danuty Olewnik-Cieplińskiej – mówi „Rz” mecenas Ireneusz Wilk.

[ramka][srodtytul]Trzy tajemnicze samobójstwa[/srodtytul]

[b]Wojciech Franiewski[/b]

Szef gangu porywaczy, zawodowy przestępca, który za kratami spędził wiele lat. To on wymyślił plan uprowadzenia syna zamożnego biznesmena, a potem kierował porwaniem. W jego domu letniskowym w Kałuszynie sprawcy przez dwa lata przetrzymywali Krzysztofa Olewnika – przykutego w piwnicy bydlęcym łańcuchem do ściany. Kiedy w 2003 r. policjanci przypadkowo zatrzymali jednego z porywaczy za jazdę po pijanemu, Franiewski wydał rozkaz: „zabić”. Nie stanął przed sądem, bo zanim ruszył proces, znaleziono go martwego w celi aresztu w czerwcu 2007 r. Prokuratura uznała, że to samobójstwo.

[i]—graż[/i]

[b]Sławomir Kościuk[/b]

Prawa ręka i zaufany współpracownik szefa gangu – podobno kiedyś uratował Franiewskiemu życie, wyciągając go z płonącego samochodu. Mieszkaniec Warszawy, sporadycznie pracujący. Wcześniej niekarany. To on pilnował, a potem pomagał dusić Krzysztofa Olewnika – siedział na jego nogach, kiedy Pazik go dusił. Zdecydował się współpracować z policją i przełamał zmowę milczenia: wyznał, gdzie jest zakopane ciało Olewnika, i podał wiele szczegółów zbrodni. Liczył na złagodzenie kary, co mieli mu obiecywać śledczy. Jednak nie został łagodniej potraktowany. Sąd w Płocku skazał go na dożywocie. Zmarł w celi w kwietniu 2008 r. Śledztwo w tej sprawie trwa.

[i]—graż[/i]

[b]Robert Pazik[/b]

Mieszkaniec Drobina, miejscowości na Mazowszu, gdzie Włodzimierz Olewnik ma zakłady mięsne. Sąsiad rodziny Olewników – mieszkał kilometr od ich domu. Brał udział w porwaniu Krzysztofa. Potem razem z Ireneuszem Piotrowskim pilnował go w domu szefa gangu w Kałuszynie. We wrześniu 2003 r. razem ze Sławomirem Kościukiem udusił porwanego, zakładając mu na głowę torbę foliową. Zatwardziały bandyta, podczas procesu konsekwentnie odmawiał wyjaśnień. Był wymieniony w anonimie z nazwiskami sprawców porwania, który otrzymał ojciec ofiary. Sąd skazał go na dożywocie. Wczoraj znaleziono go martwego w celi.

[i]—graż[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Wzięli okup i zabili ofiarę[/srodtytul]

Krzysztof Olewnik został uprowadzony jesienią 2001 r. ze swojego domu pod Drobinem koło Płocka, tuż po przyjęciu dla miejscowych policjantów. Już nazajutrz porywacze zażądali okupu. Potem kontaktowali się z rodziną Olewników kilkadziesiąt razy, przekazując im nagrane komunikaty (wypowiadał je sam Krzysztof). 300 tys. euro okupu odebrali dopiero po dwóch latach, a miesiąc później udusili Krzysztofa.

Śledztwo i poszukiwania od początku było prowadzone nieudolnie. Policjanci forsowali wersję samouprowadzenia i na początku jej podporządkowali wszystkie działania. Szukali Olewnika pod Łowiczem, jeździli do Niemiec, by się przekonać, czy tam się nie ukrywa. Nie sprawdzili lokalnego światka przestępczego. Jednocześnie lekceważyli ważne dowody, m.in. anonim z nazwiskami porywaczy: Ireneusza Piotrowskiego, „Boksera“, i Roberta Pazika, jaki dostał ojciec Krzysztofa. Nie wiadomo, czemu funkcjonariusze nie ujęli porywaczy na gorącym uczynku, gdy ci podejmowali okup. Gdy śledztwo miało być przeniesione do Olsztyna, ktoś skradł samochód z aktami. W marcu 2008 r. sąd w Płocku skazał osiem osób za porwanie i zabójstwo Olewnika. Sławomir Kościuk i Robert Pazik dostali wyroki dożywocia. Szef gangu Wojciech Franiewski nie dożył procesu. Miał się powiesić w celi.[/ramka]

Już trzeci ze sprawców najbardziej wstrząsającego porwania ostatnich lat nie żyje. – To nie przypadek. Ktoś im pomógł zejść z tego świata, by nie wskazali mocodawców porwania – mówi „Rz” Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego Krzysztofa.

Jeszcze tydzień temu Robert Pazik siedział w zakładzie w Sztumie uchodzącym za jedno z najlepiej strzeżonych więzień w Polsce. – Nie był w depresji, nic nie wskazywało, że może targnąć się na życie – podkreślają nasi rozmówcy.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo