„Proszę przyjąć wyrazy mojego szczerego współczucia dla narodowej niezależności i suwerenności Polski, skoro wręczenie obcym obywatelom polskich odznaczeń państwowych wymaga zgody dyktatorów i prezydentów, którzy we własnych krajach nie mają społecznej legitymacji” – napisał w liście otwartym do prezydenta Kaczyńskiego rosyjski dysydent Aleksander Podrabinek, korespondent Radia France Internationale w Moskwie. Do listu dotarła „Rz”.
Podrabinek, dziennikarz i obrońca praw człowieka, który za działalność antykomunistyczną siedział w łagrach, był 20 listopada gościem organizowanej w Warszawie przez Stowarzyszenie Wolnego Słowa konferencji „Drogi wolności”. Został też zaproszony do Belwederu na uroczystość wręczenia odznaczeń byłym opozycjonistom z krajów dawnego ZSRR. Tam usłyszał, że otrzyma Order Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, jeśli wyrazi na to zgodę prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
– Jeśli prezydent przyznaje odznaczenie obywatelowi innego państwa, prezydent tamtego kraju musi wyrazić na to zgodę – tłumaczy minister z Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych. W takich wypadkach bowiem obowiązuje zasada dwustronności.
Z Podrabinkiem zaproszony był białoruski opozycjonista. „Tym bardziej szokująca była dla mnie wiadomość, że odznaczenie dla dysydenta z Białorusi też nie będzie mu wręczone, bo ostatni dyktator Europy Aleksander Łukaszenko jeszcze nie wyraził na to zgody” – napisał do Kaczyńskiego dziennikarz.
Jak dowiedziała się „Rz”, w czwartek Kancelaria Prezydenta wysłała do MSZ pismo z prośbą o wystąpienie do Miedwiediewa o zgodę na przyznanie odznaczenia Podrabinkowi. – Czekamy na odpowiedź prezydenta Rosji. Kiedy ją otrzymamy, nie wiem, ale procedura może potrwać nawet trzy miesiące – mówi „Rz” urzędniczka z kancelarii.