"Schetyna zastąpił Bronisława Komorowskiego, który w niedzielę wygrał wybory prezydenckie" - pisze "Gazeta Wyborcza". "Za Schetyną zagłosowały PO, PSL i SLD. Przeciw był PiS. - Schetyna zawsze wykazywał zdolność do kompromisu i twardości - mówił premier Donald Tusk, którzy przedstawiał kandydaturę. - Bez obawy przyznaje, że jego ulubionymi bohaterami są gladiator i Shrek. I wszyscy, którzy go znacie, wiecie, że ma cechy obu tych bohaterów".
Sam zainteresowany widzi siebie inaczej. "Już po wyborze w krótkim przemówieniu przypomniał tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Macieja Płażyńskiego. Chciałby wzorować się na tym, jak sprawował on urząd marszałka. – Kiedy go wybierano, miał opinię zdecydowanego polityka o twardej ręce, kiedy kończył swoją kadencję, wszyscy mówili, że był marszałkiem całego Sejmu – mówił Schetyna. – Chciałbym, aby o mnie też tak powiedziano" - o czym donosi "Rzeczpospolita".
"Dziewięć miesięcy temu wydawało się, że to początek politycznego końca tego polityka. Wypchnięty przez Donalda Tuska na fali afery hazardowej Schetyna z pozycji żelaznego wicepremiera w skromnym pokoiku szefa klubu PO, żegnając się z planem zostanie premierem po Donaldzie Tusku" - pisze "Polska The Times".
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2010/07/09/tomasz-pietryga-czas-schetyny/]blog.rp.pl[/link]
Wczoraj Schetyna wrócił do gry. Co ten wybór oznacza dla PO?