Producent na straży mediów

Jan Dworak, nowy szef KRRiT, miał legitymację PO, ale bardziej niż z partią związany był z Komorowskim

Publikacja: 12.08.2010 02:06

Producent na straży mediów

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Jan Dworak nie dokończy filmu o kobietach, które zdobyły Kilmandżaro. Zostawił to swoim współpracownikom. Sprzedał też udziały w swojej firmie producenckiej. Dwa dni temu został szefem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – W latach 80. zaangażowałem się w tworzenie wolnych mediów, potem pracowałem w TVP. Dziś mam szansę, aby ten nurt swojej działalności dokończyć i przyczynić się do poprawy jakości polskich mediów – mówi „Rz”.

Jednym z jego głównych celów ma być usprawnienie ściągalności krytykowanego przez PO abonamentu. Zapewnia też, że będzie pilnował, by media publiczne nie stawały po żadnej politycznej stronie. 

[wyimek]Ciął równo z trawą i wyrzucał ludzi ze względu na poglądy polityczneRobert Kwiatkowski były prezes TVP [/wyimek]

W to wątpią politycy PiS, którzy na skutek porozumienia PO z SLD właśnie tracą wpływy w mediach. – Dworak to człowiek sympatyczny, z dużym doświadczeniem. Ale nie zapominajmy, że był w PO – mówi poseł Jan Dziedziczak (PiS). – Szkoda, że jako były członek partii zgodził się na wejście do KRRiT. Bo okoliczności nominacji wskazują, że jej działalność będzie realizacją partyjnego planu przejęcia mediów publicznych przez PO, SLD i PSL.

Znajomi Dworaka podkreślają z kolei jego niezależność: – Na pewno przeciwstawi się upartyjnieniu mediów. Jest bardzo pryncypialny – uważa jego przyjaciel Maciej Strzembosz, który jako współautor tzw. ustawy medialnej twórców krytykował małą nowelizację PO, pozwalającą zmienić władze TVP i Polskiego Radia.

Dworak od 40 lat przyjaźni się z Bronisławem Komorowskim. To nowy prezydent nominował go do KRRiT. Strzembosz nie ma wątpliwości, że szef KRRiT osiągnie cele, które przed sobą postawił. – Nigdy nie bierze pod uwagę, że coś może mu się nie udać – opowiada. – Nawet na porażki patrzy jak na niezbędny etap prowadzący do zwycięstwa. Tak jak w amerykańskim filmie – bohater ma po drodze różne perypetie, ale jest happy end, osiąga swój cel.

Wśród niewielu niezrealizowanych planów Dworaka jest dziennik „Solidarności”. O stworzenie takiej gazety miał poprosić go Lech Wałęsa. – Dziennik nie powstał. Wkrótce wybuchł stan wojenny – wspomina Jarosław Szczepański, który pracował razem z Dworakiem w „Tygodniku Solidarność”.

[srodtytul]Od opozycyjnych gazet do „Kasi i Tomka” [/srodtytul]

– Ma bardzo ładną kartę opozycyjną, był dynamiczny, chciał zrobić coś konkretnego – mówi Marian Piłka, były poseł PiS, który zakładał z nim Bibliotekę Historyczną i Literacką.

Dworak działalność zaczynał w latach 70. razem z obecnym prezydentem. W lipcu wspominał w „Rz”, jak wspólnie opiekowali się Dolinką Katyńską na Powązkach. – Każdemu, kto się tam zbliżył 1 listopada, esbecy robili zdjęcia. Wieszaliśmy tam wstęgi, stawialiśmy znicze – mówił. Z Komorowskim działali też m.in. w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W 1979 r. razem organizowali manifestację, w wyniku której Komorowski został aresztowany. Dworak odbierał go potem z więzienia w Pułtusku. – Odkąd pamiętam, łączyły ich serdeczne relacje przyjacielskie – wspomina Piłka.

Z tego okresu ważną dla Dworaka osobą był też Tadeusz Mazowiecki, który w 1981 r., kiedy Dworak zaczynał swoją karierę dziennikarską, był redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność”. Razem w 1989 r. reaktywowali tytuł. – Od Mazowieckiego nauczył się konsekwencji w osiąganiu celów – mówi Szczepański. 

Gdy Mazowiecki został premierem, rekomendował na swojego następcę Dworaka. Lech Wałęsa postanowił jednak, że naczelnym gazety zostanie Jarosław Kaczyński. – Wiele osób opuściło wtedy redakcję – dodaje Szczepański.

Po odejściu z „TS” Dworak po raz pierwszy trafił do TVP. Został zastępcą prezesa Radiokomitetu Andrzeja Drawicza. W zdobyciu tej pozycji pomógł mu premier Mazowiecki. W książce „Telewizja naga” Jacek Snopkiewicz (wówczas szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej) pisze: „Po kilku dniach mojego urzędowania prezes Andrzej Drawicz pytał nieśmiało, czy moim zastępcą nie mógłby zostać Jan Dworak, odwołany przez Wałęsę z „Tygodnika Solidarność”. Nie mogłem się zgodzić, ponieważ szukałem dziennikarzy znających telewizję. Podczas nieobecności Drawicza w kraju premier nieoczekiwanie dokonał nominacji”.

Gdy Wałęsa został prezydentem, zmieniono władze TVP. Dworak zajął się produkcją, m.in. „Pytania o Polskę” Andrzeja Urbańskiego i „Wieczoru z Alicją” Alicji Resich-Modlińskiej oraz popularnych seriali: „Kasia i Tomek”, „Miodowe lata”.

[srodtytul]Krok do partii[/srodtytul]

W tym czasie Dworak zaczął się angażować w politykę. Był członkiem Unii Wolności, Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, potem PO. Legitymację partyjną złożył, kiedy w 2004 r. został prezesem TVP.

– To człowiek, który wbrew temu, co dziś głosi, jak został prezesem, ciął równo z trawą i wyrzucał ludzi ze względu na poglądy polityczne właśnie – twierdzi Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, poprzednik Dworaka. – Zdewastował wówczas całą kadrę zarządzającą telewizją, wyczyścił agencje i oddziały terenowe. Po jego zmianach telewizja się później nie podniosła.

– To nieprawda. Nie zwalniałem politycznie. Rozstałem się z kilkoma dziennikarzami, za każdym razem uzasadniając to merytorycznie. Zresztą, niektórzy dostali tytuł Hieny Roku – broni się obecny szef KRRiT.

Wielu dziennikarzy wspomina go dobrze. – Za jego czasów nie było nacisków. Sprawnie działało biuro reklamy, był porządek w finansach – podkreśla wieloletni pracownik telewizji publicznej. Dziennikarz, który pracuje w TVP od 15 lat: – Wszyscy tu tęsknią za telewizją Dworaka. Nie było problemów z zapraszaniem do programów gości, mogliśmy sami decydować, kto przyjdzie. I można było poruszać nawet najbardziej kontrowersyjne tematy.

Są jednak i tacy, których prezesura Dworaka rozczarowała. – Pokładaliśmy w nim duże nadzieje, że odpolityczni media. Ale jednak jego sympatia dla Platformy była widoczna – mówi dziennikarz pracujący w TVP za czasów Dworaka.

Inny opowiada historię z 2005 r., z czasu wyborów prezydenckich. Program „Pod lupą” miał wtedy prezentować sylwetki wszystkich kandydatów. Dwie dziennikarki pojechały do Gdańska, by zrobić materiał o Donaldzie Tusku. W połowie drogi cofnięto je do Warszawy.

Powód? W tym czasie coraz częściej szeptano o sprawie dziadka z Wehrmachtu. – Podobno sztab wyborczy Tuska zaalarmował TVP, że materiał ma być elementem prowokacji antytuskowej. Dlatego Maciej Grzywaczewski, ówczesny szef Jedynki, a prywatnie szwagier polityków PO Arkadiusza (zginął w katastrofie

10 kwietnia) i Sławomira Rybickich, zablokował materiał. Powstał problem, jak przedstawić sylwetki kandydatów, pomijając Tuska. Zdjęto więc cały cykl – opowiada nasz rozmówca. Dworak tę sprawę przypomina sobie „jak przez mgłę”: – Nie pamiętam szczegółów, ale w tak dużej instytucji takie incydentalne sytuacje mogły się zdarzać. Bo przecież to incydent, nieporównywalny z tym, co ostatnio się działo w telewizji.

Jednak PO z jego prezesury nie była podobno wcale zadowolona. – Kiedyś zadzwonił do niego polityk Platformy z konkretną prośbą. Dworak potraktował go tak, że więcej już w takiej sprawie nie zadzwonił – twierdzi nasz informator. 

Szefowa Komisji Kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) uważa, że Dworak był niezależnym prezesem i zarzuty PiS, że do KRRiT został wskazany jako człowiek związany z partią, nie mają uzasadnienia.

Kiedy Dworak po odejściu z TVP został bez pracy, partia mu nie pomogła. – Sam się oczywiście o to nie upominał. Był jednak wtedy w trudnej sytuacji, budował dom, skończyły mu się dochody. A PO nie chciała go nawet jako eksperta. Niektórzy posłowie wtedy krzyczeli: tylko nie Dworak – opowiada Strzembosz.

Zajął się znów produkcją programów i filmów. – Założył firmę, nie starał się o powrót do łask partii – podkreśla Strzembosz.

–Nie jest typem aparatczyka. Gdyby nie to, że był członkiem Platformy, pasowałoby do niego stwierdzenie „bezpartyjny fachowiec”. Powiedziałbym, że bardziej jest związany z Bronisławem Komorowskim niż z partią – mówi osoba, która pamięta Dworaka z czasów opozycji.

Co zrobi jako szef KRRiT? – Traktuje tę funkcję jak uwieńczenie kariery. Będzie się starał, by zapamiętano go jak najlepiej. Jest już człowiekiem z dużym dorobkiem, nie traktuje tej funkcji jak trampoliny, tym bardziej trudno będzie politykom wpływać na niego – uważa Strzembosz.

Jan Dworak nie dokończy filmu o kobietach, które zdobyły Kilmandżaro. Zostawił to swoim współpracownikom. Sprzedał też udziały w swojej firmie producenckiej. Dwa dni temu został szefem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – W latach 80. zaangażowałem się w tworzenie wolnych mediów, potem pracowałem w TVP. Dziś mam szansę, aby ten nurt swojej działalności dokończyć i przyczynić się do poprawy jakości polskich mediów – mówi „Rz”.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo