"Kancelaria prezydenta zaskoczyła chyba wszystkich. W środę pod wieczór wniosek do stołecznego konserwatora zabytków, a już w czwartek przed południem uroczyste odsłonięcie - chyba jeszcze żadna tablica w historii stolicy nie została zainstalowana w takim tempie"- zauważa na pierwszej stronie „Polska The Times”.
Tablica była przygotowana w konspiracji - depeszę o jej odsłonięciu PAP nadała 22 minuty przed ceremonią. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", kancelaria nie chciała dopuścić do gorszących scen. Spór trwa za długo. Projekt tablicy był konsultowany z wieloma osobami, w tym z przedstawicielami rodzin ofiar.
Efekt zaskoczenia nie zadziałał. Jak pisze 'Rz", obrońcy krzyża sprzed pałacu, którzy zapowiadali, że nie pozwolą go usunąć do momentu upamiętnienia ofiar katastrofy w tym miejscu, odsłonięciem tablicy byli oburzeni. Słychać było gwizdy i okrzyki „Hańba!”, „Arogancja władzy!”. Zaskoczone i zasmucone całą sytuacją są rodziny ofiar. Małgorzata Szmajdzińska, wdowa po wicemarszałku Sejmu Jerzym Szmajdzińskim z SLD, o uroczystości usłyszała w radiu. – Nikt mnie o tym nie poinformował, ale nie chcę tego komentować, bo mam tylko strzępy informacji – mówi „Rz”.
Konsekwencje ekspresowego tablicy różnie oceniają publicyści.
Jak pisze Jarosław Kurski z GW, zarzuty, że kancelaria działała chyłkiem i w pośpiechu, są niezasadne, bo ignorują realia "wojny na Krakowskim Przedmieściu". Publicysta zauważa, że odsłonięcie tablicy i głos Episkopatu (wczoraj ogłosili apel o zakończenie sporu o krzyż) utrudniły PiS-owską manipulację krzyżem. „Teraz trzeba działać” - pisze Kurski.”Władze świeckie już więcej zrobić nie mogą. Jeśli Kościół nie weźmie sprawy w swoje ręce, to ponownie wystawi swój autorytet na szwank”.